Translate

sobota, 18 lipca 2015

Rozdział siódmy "Elsa!!"

ELSA
Obudziły mnie jasne promienie słońca. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że wczoraj wieczorem nie zasunęłam zasłon na okna balkonowe. "Przecież ktoś mógł mnie podglądać!" pomyślsłam. Byłam zła na siebie. Spojrzałam na zegar w błękitnej oprawie. Była godzina 4:45. "Czemu ja tak wcześnie wstałam?"- kolejna myśl.
Nie spiesząc się z powodu wczesnej godziny weszłam do łazienki. Podeszłam do wanny wysadzanej kamieniami szlachetnymi w barwach morza i białym marmurem. Nalałam ciepłej wody i odruchowo spojrzałam na szafirową pułeczkę w kącie. Stało na niej kilka kolorowych buteleczek. Wzięłam jedną i przeczytałam napis. " Olejek nawilżający"- wyczytałam z czarnych liter na szkle. Wlałam trochę jego zawartości do przeźroczystej wody, po czym zanurzyłam się w niej. Po długiej kąpieli z powrotem narzuciłam na siebie koszulę nocną. Podeszłam do umywalki i nie patrząc w lustro umyłam zęby. Wreszcie spojrzałam w swoje odbicie. Wyglądałam nawet dobrze.
Wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę dużej szafy koloru ciemnego fioletu. Otworzyłam ją i chwilę patrzyłam w jej wnętrze. W końcu wyjęłam z niej sukienkę o odcieniu fiołkowym na grube ramiączka. Była w jakieś granatowe wzory. Założyłam ją. Dosięgała mi do kolan. Podeszłam jeszcze do drugiej niższej szafy. W niej znajdowało się obuwie. Zdecydowałam się na granatowe baleriny.
Teraz usiadłam na białym drewnianym krześle z błękitnymi naszywkami. Otworzyłam białą szkatułkę i wyjęłam z niej śliwkową szminkę. Pomalowałam nią swoje usta. Przyozdobiłam jeszcze swoje powieki jagodowym cieniem do oczu.
Rzęs nie malowałam. Wydawały się grube i ciemne. Włosy uczesałam w luźnego kłosa. Spojrzałam znowu na zegar- 7:00. Otworzyłam drzwi, po czym wyszłam z sypialni zamykając drzwi. Szłam długim kortarzem i podziwiałam rzeźby stojące pod ścianami. Gdzieniegdzie były namalowane te same wzory co na mojej sukience.
Było cicho i pusto. Wszyscy chyba jeszcze spali. Nie wiem jak wyszłam z ..zamku? Co ja robiłam w zamku?
Skręciłam w prawo i po krótkiej wędrówce natrafiłam jakąś srebną bramę. Szłam dalej. Otaczały mnie przepiękne kwiaty, które kolorami tworzyły różne wzory. Dalej były drzewa, ale nie takie zwykłe. Miały w sobie coś nadzwyczajnego. Spostrzegłam także kilka stawików udekorowanych przepięknymi perłami. To miejsce było przepiękne.
W dali spostrzegłam... huśtawkę. Trochę zajęło mi dotarcie do niej. Gdy już widziałam ją z bliska przyjrzałam się jej. Była z ciemnego drewna, a trzymała się na kolorowych sznurkach.
Przysiadłam. Podziwiałam piękną naturę wokół mnie. Zostałabym na dłużej, ale zaczęło mi cicho burczeć w brzuchu. Ruszyłam, więc w stronę powrotną. Gdy przekroczyłam mury zamku wpadła na mnie Anna.
-Elsa, gdzie ty się podziewałaś?!- krzyczała trochę zdenerwowana, ale w jej oczach było widać zmartwienie i troskę.
-J-ja wyszłam na zewnątrz było jeszcze wcześnie, więc pozwiedzałam-
-A gdzie byłaś?- zapytała już opanowana z zaciekawieniem.
-Nie wiem, ale było tam przepięknie! Pięknie pachnące kwiaty, urodzajne drzewa i te perły w wodzie.. Jednak najbardziej moją uwagę przykuła huśtawka. Niby zwykła, ale czułam do niej jakieś przywiązanie..- opowiadałam z radością.
-To dlatego, że to ty ją zbudowałaś- niebieskooka zachichotała.
-Ja? Kiedy? Jak?- tylko te pytania mi się nasuwały.
-Będąc jeszcze dzieckiem. Często się bawiłaś w tamtym ogrodzie, to było twoje ulubione miejsce-
-Było?- zapytałam. Nie miałam pewności czy ona mówi, ale po co miała by kłamać? No i niczego nie pamiętam z mojej przeszłości, a ona stara się mi pomóc. Postanowiłam jej zaufać. Z zamyślenia wyrwał mnie głos rudowłosej.
-No, bo pewnego razu zamknęłaś się w swoim pokoju i..- słowa nie mogły jej przejść przez gardło.-..i przestałaś się do mnie odzywać, bawić się ze mną, ale ja nie wiem czemu..- w jej oczach dostrzegłam łzę. Czy ja naprawdę zrobiłam to co ona mówi? Czy ja aż tak ją skrzywdziłam? Zaniepokoiłam się, ale czym? Byłam zła. Na siebie?
Nagle zobaczyłam, że kąty ścian zaczyna ją pokrywać się szronem. Czy to naprawdę ja? Momentalnie się zatrzymałam. Anna popatrzyła się na mnie.
-Wszystko dobrze?- zapytała, a w jej oczach już nie było łez tylko troska.
-N-nie, nie d-dobrze-  wydukałam.- popatrz co ja narobiłam. Ja jestem potworem!- teraz w moich oczach były łzy. W kątach oprócz szronu zaczęły wystawać ostre lodowe kolce. Ja naprawdę jestem potworem! Byłam przerażona.
Anna zniknęła, a ja dostałam sama.. . Gdzie ona jest?
Postanowiłam jednak nigdzie nie iść. Znałam tylko drogę na zewnątrz, a zamek był ogromny. Na pewno bym się zgubiła. Usłyszałam z tyłu jakieś kroki. Odwruciłam się i odetchnęłam . To była Anna.
-Gdzie ty byłaś?-
-Masz, włóż je. To ci pomoże- do ręki dała mi fioletowe zawiniątko. Spojrzałam pytająco na towarzyszkę. Odwinęłam je, a moim oczom ukazała się para jedwabnych rękawiczek. Założyłam je. Nie czułam zbytnio różnicy, ale może one pomogą mi z tą mocą..
   *                 *                 *
Doszłyśmy do jadalni. Tam już siedzieli Jack i North.
-Dzień dobry- przywitał się białobrody.
-Dzień dobry- odpowiedziałyśmy równocześnie.
Zasiadłyśmy do stołu. Na śniadanie podano nam brązowe naleśniki z leśnymi owocami. Były pyszne.
Po śniadaniu razem( z tego co wiem )z moją siostrą poszłam tam gdzie przypadkiem trafiłam rano. Przysiadłyśmy na tej huśtawce. Nadal nie wierzyłam, że zrobiłam ją sama. Anna miała ze sobą jakieś lekko żótawe karty. Moja ciekawość nie wytrzymała.
-Co to za kartki?-
-To papirus, a to- pokazała na rysunki na nim.-Twoje dzieła-
-Co? Ja to narysowałam?- byłam zaskoczona. Te rysunki naprawdę były ładne.
-Tak, masz wielki talent malarski. Gdy byłaś młodsza często rysowałaś- wyjaśniła.
-Łał..- tylko tyle udało mi się powiedzieć,kiedy trzymałam moje "dzieła" w dłoniach. Wszystkie były rysowane tylko czarnym kolorem, ale i tak były cudowne. Na jednym była Anna, tylko młodsza. Na drugim ta blądynka z dużego obrazu tylko też młodsza. Na trzecim było chyba małżeństwo, bardzo dostojnie ubrane.
-A to kto?-
-Nasi rodzice- odpowiedziała spokojnie.
Chwilę jeszcze podziwiałam moje szkice. Ciężko mi było uwierzyć, że tyle umiem.
-A coś jeszcze potrafię niezwykłego?- zapytałam dla żartów. Nie spodziewałam się odpowiedzi.
-Tak-tym  mnie zaskoczyła.
-Co? No.. to co jeszcze "stwarzałam"?-
-Uwielbiałaś pisać piosenki. Szło ci to naprawdę dobrze-
-A pamiętasz jakąś?-
-Tak. Gdy byłam mała często mi ją śpiewałaś,kiedy się bałam-zaczęła cicho i melodyjnie śpiewać :
-
Cii, spokojnie już,
ciemność już zniknęła.
I zaśnij już,
bo ciemności nie ma.
Wszystko będzie dobrze,
ja jestem przy tobie.
Nie bój się niczego,
nam razem
nie przydarzy się nic złego.
Ciemność jest wytworem
twojej wyobraźni.
Porusz nią,
a na pewno będzie raźniej.
I przestań myśleć już
o potwornym Mroku.
To tylko sny.. złe sny....  - gdy skończyła aż łza mi stanęła w oku.
-Ja to napisałam?-
-To tylko kołysanka. Piosenek napisałaś dużo więcej- uśmiechnęła się.
Posiedziałyśmy chwilę w ciszy,obserwując naturę wokół nas.
-Elso..?-
-Tak?- zachęciłam ją.
-Czy przypomniałaś sobie coś z przeszłości?- zapytała niepewnie, jakby bała się odpowiedzi.
-..Nie..- wiedziałam, że tym ją zasmucę.
-Co? Chodź do Northa- złapała mnie za rękę i pociągnęła.
-Co? Poczekaj- nie mogłam za nią zadążyć. -AŁ!- nsgle ta rana na karku znowu zaczęła mnie boleć. Musiałam stanąć. Anna, która mnie ciągnęła za rękę, szybko się odwróciła. Zobaczyła, że klęczę na ziemi.
-O matko! Elsa! Co ci jest?!- próbowała mnie wołać, ale ja tylko słyszałam moje jęki. - Elsa!! Elsa, słyszysz mnie?!-
Ja w odpowiedzi tylko syknęłam z rozrywającego moje plecy bólu. -Poczekaj tu idę po chłopaków- starała się mnie uspokoić, ale moje jak i jej łzy to utrudnisły. Anna pobiegła, a ja coraz bardziej płakałam ze strasznego bólu.
JACK
Siedziałem sobie spokojnie w pokoju i myślałem, jak się stąd wyrwać, bo oczywiście North mnie pilnuje, gdy coś podejrzewa.
Nagle do pokoju wpadła yy..., a Anka. Była wystraszona, a oczy miała szklane.
-Może by tak pukać?- zapytałem trochę zdenerwowany.
-Widziałeś gdzieś Northa?- zaputała błagając, wiedziałem, że coś musiało się stać.
-North jest miasteczku. Coś się stało?-
-E-el-elsa, ona.. ja nie wiem..nie wiem co się dzieje!- mówiła przez łzy. Wiedziałem, że ona płacze, bo coś naprawdę poważnego dzieje się jej sostrze. Najpierw ucieczka, potem..yy.. Elsa wyglądała jak by umierała, amnezja i teraz znowu coś. Ruda ma naprawdę mocne nerwy. Odłożyłem złość na bok. Wypadało pomóc.
-Gdzie ona jest?- prubowałem się dowiedzieć czegokolwiek.
-W ogr-rodach-ch k-królewskich- mówienie przez łzy nie jest łatwe.
-Podejdź do mnie-
-C-co?-
-Ja umiem latać. Napewno będziemy tam szybciej- wyjaśniłem.
Podeszła do mnie. Złapałem jej ręce i wyleciałem przez okno. Szybko byliśmy już na miejscu. Zrozumiałem dlaczego Anka płakała. Elsa z trudem trzymała się by nie upaść. Cała się trzęsła. Oczy jej łzawiły, ale nie zwykłymi łzami. To były czarne i czerwone jak krew łzy. Trzymała się kurczowo karku, a nad nim unosił się czarny pył. Mrok musiał coś jej zrobić pewnie dlatego, że ją zabraliśmy.
Anka szybko podbiegła do siostry zapłakana.
-E-elsa! E-elsa! Proszę.. Elsa..- jąkała.
-Jack,chodź tu proszę- musiałem jej pomóc. Cała złość na Elsę prysła, jak jakiś czar. Zrozumiałem wszystko.
Mrok, ten idiota musi jakoś nią manipulować.
Podbiegłem szybko. Zdjąłem jej rękę z karku i już wiedziałem o co chodzi...
-Trzeba ją stąd zabrać-powiedziałem widząc jej stan.
-Ja idę po Northa, a ty ją zanieś do jej pokoju, ok?- zapytała rudowłosa.
-Ok- odpowiedziałem.-Ej Anka czekaj!-
-Co się stało?-
-Znajdziesz go przy pierniczkach-
-A gdzie indziej można znaleźć świętego mikołaja- powiedziała ironicznie odchodząc.
Podszedłem do Elsy i unisłem ją na ramiona. Ona otworzyła od chwili przymknięte oczy i powiedziała przez czarno-czerwone krople bólu spadające po jej policzkach "przepraszam", po czym opadła bez jakiego kolwiek ruchu na moje ramiona.
Znowu to "przepraszam"! O co jej chodzi. Może znowu będzie chciała nas zabić.. .
Chej sory za błędy ale piszę z komórki.
                                                                                                 

                                                                                                      ~ Passon forever~

5 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy rozdział. Biedna Elsa.... Tylko.... dlaczego przerwałaś w takim momencie?! Już się nie mogę doczekać jak Jack będzie się opiekować Elsą ^^ Weny i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział byłby dłuższy ale miejsca mi zabrakło! (?!) A już miałam ciąg dalszy..
    Następny rozdział zacznę dzisiaj jeszcze bo wena mnie odwiedziła :)
    Czekajta na next`a +,+

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe... :)
    Czekam na nexta xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedna Elsa. Co ten Mrok znowu jej zrobił? No, ale przynajmniej Jack się na nią nie gniewa! Czekam na next i weny❄

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaacie, to jest genialne!! No i co dalej, co dalej?! Czemu ta rana dymi? Moze sie ulatnia? Chcialabym.... no nic, lece czytac dalej.

    OdpowiedzUsuń