Translate

czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział trzynasty "Książe z królestwa Lanfroon"

TO DZIĘKI WAM MAM WENĘ I SIŁĘ!
A TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ :
-MARTI FROST,
-WIKTORII JABŁOŃSKIEJ,
-ARII ELSIE SPARKLE,
-WIKTORII KOT-KRÓLOWEJ CZELUŚCI PIEKIELNYCH
za rady i otuchę jaką mi dały w poprzednim poście. WIELKIE DZIENKI :*

A teraz rozdział, ZAPRASZAM!

ELSA

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Szybko się otrząsnęłam.
-Kto tam?- mój głos był zaspany.
-To ja, Wasza Miłość przepraszam, że przeszkadzam, ale przybył już książe z królestwa Lanfroon- rozpoznałam mojego najwierniejszego lokaja Mathiusa. Służy wiernie naszej rodzinie od dawna, a mimo to nie przypomina dziadka z siwo-białymi włosami.
-D-dobrze. Zaraz tam przyjdę. Zaprować go proszę do mojego gabinetu-
-Jak królowa sobie życzy- słyszałam jego oddalające się kroki. Ale coś mi nie pasowało w jego jednej wypowiedzi.. Książę z królestwa Lanfroon? Przecież miał przybyć król.. no cóż nie przystoi królowej się spóźniać. Szybko załatwiłam sprawy higieny i szukałam odpowiedniej sukni..
Wybrałam purpurową przy górze, a srebrną u długiego dołu (tył sukienki ciągnął się trochę po podłodze) na krótki rękaw. Srebrne szpilki ze śnieżynką tego samego koloru przy czubku buta i piękne kuliste srebrne kolczyki. Będąc przy toaletce umalowałam powieki lekko purpurą jak i usta szminką tego samego koloru. Blade platynowe włosy spiełam w luźnego, a zarazem eleganckiego koka z tyłu przy szyi. Ukradkiem spojrzałam na zegar. 11.34?! "Akurat teraz musiałam tak długo spać.. Super!!"-pomyślałam ironicznie. Szybko opuściłam swoją sypialnie i udałam się do gabinetu.

Stałam już przed ciemnobrązowymi drzwiami z fioletowym krokusem- kwiatem z naszego herbu.
W środku pierwsze co rzuciło mi się w oczy to młody mężczyzna oglądający wzory na ścianach. Bardziej chyba przykuły jego wzrok te lodowe.
-Dzień dobry- powiedziałam szybko i weszłam w głąb pokoju, którego drzwi zamknęłam. Moim oczom ukazał się przystojny chłopak w chyba moim wieku. Miał bladą, ale ciemniejszą cerę od mojej i pasujące do niej zielone oczy. Włosy koloru ciemnego brązu miał przeczesane do tyłu. Jego chude, a zarazem postawne ciało przykrywał ciemnozielony garnitur z białą koszulą. Na stopach spoczywały buty koloru kawy.
-Witaj Wasza Wysokość- skłonił się lekko, a potem uśmiechnął. Z chęcią   odwzajemniłam uśmiech.
-Usiądźmy- zaproponowałam wskazując na dwa granatowe fotele.
-Chętnie- na jego pięknej twarzy... yy.. znaczy.. na jego najzwyklejszej twarzy jak każdego chłopaka cały czas widniał uśmiech.
Chciałam zapytać o coś, ale przerwała mi służąca.
-Przepraszam za niepukanie, ale przyniosłam coś do jedzenia. Królowa nie jadła jeszcze śniadania, a książe ma okazję spróbować naszych specjałów- odstawiła srebrną tacę z dwoma kubkami kawy, szklanym pojemniczkiem na cukier z łyżeczką i dwiema porcjami pistacjowego ciasta z wiśniową polewą na stolik przed nami.
-Dziękuję, Saro- zapamiętałam jej imię, bo to ona zawsze przerywała ważne spotkania przynosząc coś do jedzenia.
Służka ukłoniła się i wyszła.
-Dobrze, wróćmy do naszej rozmowy. Czemu nie przybył pański ojciec?- zapytałam, próbując brzmieć jak godna królowa.
-Wysłał mnie, ponieważ niedługo to ja przejmę tron w Lanfroon i uznał, że jako przyszły władca tego pięknego państwa, powinienem zacząć ingerować w sprawy kraju-
-W takim razie przejdźmy do sprawy, w której książe przybył-
-Niech królowa mówi mi po imieniu, Patrick- podszedł i ucałował moją dłoń. Niestety rumieńców na moich bladych poliszkach nie zdołałam ukryć. Widząc to chłopak uśmiechnął się szerzej.
-Elsa-podałam moje imię.-To.., może już przejdziemy do tej sprawy..- przerwałam niezręczną dla mnie ciszę.
-Oczywiście-
-Więc, przybył tu książe..-
-Patrick- poprawił mnie.
-Tak, więc przybyłeś tu Patricku, ponieważ twój ojciec zgodził się na połączenie szlaków chandlowych naszych królestw- podsumowałam.
-Tak-
-Nie rozumiem tylko, dlaczego król chciał się ze mną spotkać- rzekłam.
-Chciał omówić kilka spraw- wyjaśnił.

    (Trzy godziny później)      (po omówieniu szczegółów umowy)

Odłożyłam na biurko podpisane już dokumenty.
-Dziękuję w imieniu mojego królestwa, Arendelle za połączenie szlaków chandlowych- zwróciłam się do Patricka.
-Królestwo Lanfroon również dziękuje. Liczę, że nasza współpraca się rozwinie- podaliśmy sobie dłonie z uśmiechami na twarzach.
-Zostaniesz Patricku na obiedzie? Mamy najlepszego kucharza-
-Zostanę, ale nie kosztowałaś potraw naszego pałacowego kuchcika. Liczę, że kiedyś będziesz miała okazję ich spróbować Elso- uśmiechnęłam się mimowolnie. I jak tu przy nim zachowywać się jak poważna królowa?!
Spojrzałam na zegar w purpurowej obudowie.
-Za trzy minuty podadzą obiad, może już pójdziemy?-Mój gość kiwnął głową w odpowiedzi.
Szliśmy dość wolnym tępem. Po drodze rozmawialiśmy, ale przeważnie to książe zadawał mi pytania na temat naszej kultury i zwyczajów.
Weszliśmy do jadalni. Jak się okazało, znowu przybyłam jako ostatnia.
-Witajcie to książe z królestwa Lanfroon. Patrick to moja siostra i jej chłopak, Anna i Kristoff, a to yy.. nasz gość, Jack Frost.
-Bardzo miło mi was poznać- skłonił się. Nie no, kulturalny to on jest, bardzo.
Zasiedliśmy do stołu na przeciwko  pary zakochanych. Obiad przeminął w ciszy. Dopiero po nim odezwał się książe Patrick.
-Dziękuję za pyszny posiłek- teraz zwrócił się do Anny.-Czy pozwoli księżniczka, że zabiorę pani siostrę na krótki spacer?- teraz zatkało wszystkich zebranych, ale najbardziej chyba mnie i Anie. Ją, bo poprostu nie spodziewała się takiego pytania. Mnie natomiast dlatego, że nie wierzyłam, że ktoś chce spędzić trochę czasu z takim potworem, jakim jestem ja.
Anna popatrzyła na mnie, a ja pokręciłam głową. Napewno ten spacer nie skończyłby się dobrze przez moją moc.
Ona zastanowiła się chwilę, po czym się uśmiechnęła chytrze w moją stronę.
-Ależ oczywiście- posłałam jej mordercze spojrzenie.
-Tak, więc pożegnam się z państwem- wstał i podszedł do mnie. Wyciągnął rękę w moją stronę. Podałam mu swoją dłoń z lekkim wahaniem. Nie byłam pewna co do tego spaceru. Powinnam chociaż założyć rękawiczki, dla bezpieczeństwa. Spojrzałam na siostrę. Ona jakby wiedziała co chę zrobić i pokręciła głową. Czyli musiałam obejść się bez ochrony w postaci pięknie szytego materiału. Westchnęłam. Wyszliśmy z jadalni, a następnie z zamku.
-To gdzie sobie wyobrażasz ten spacer?- zapytałam zrezygnowana.
-Możemy udać się.. na główny rynek?
-yy..nie wiem cz..- nie dokończyłam bo "porwał" mnie do proponowanego miejsca.
Będąc na rynku zaczęliśmy rozmowę.
-Całkiem ładnie tu-
-Dzienkuję-
-Jest gdzieś jakiś sklep jubilerski?- zapytał.
-Tak.-zaczęłam prowadzć nas w lewą stronę. Czułam na sobie bardzo dużo par oczu. Mieszkańcy obserwowali nas zaskoczeni. Czemu?
W końcu weszliśmy do dość przestrzennego pomieszczenia. Wokół nas były porozstawiane gabloty z biżutrią wszelkiego rodzaju.
Mój toważysz przypatrywał się wielu ładnym naszyjnikom, ale zdecydował się na białą posrebrzaną gwiazdkę na srebrnym łańcuszku. Mi też się spodobał.
-Poproszę ten naszyjnik- pokazał sprzedawcy wisiorek.
Ten popatrzył na niego spod okularów. Napewno wiedział kim jest. Zdjął ostrożnie biżuterię z podstawki.
-Zapakować?-
-Nie trzeba. Ile płacę?-
-Dla księcia za darmo- ukłonił się.
-Zapłacę. Ile?-
-Trzynaście złotych monet- powiedział smętnie.
Patrick zapłacił i wziął naszyjnik.
Podszedł do mnie.
-Zamknij oczy- wykonałam polecenie. Nie chciałam sprzeciwiać się jego melodyjnemu głosowi.
Poczułam na szyi coś zimnego.
-Otwórz- spojrzałam na swoją klatkę piersiową. Widniała na niej ta gwiazdka na łańcuszku.
-Jest piękny, ale za co?- zapytałam niepewnie. Patrzyłam mu w oczy.
-Za towarzystwo tak pięknej królowej- znowu na policzki wdarły mi się te przeklęte rumieńce.
-Dziękuję- teraz zauważyłam kątem oka, że sprzedawca się na nas patrzy z radosną miną. Musiałam coś zrobić bo wyszłabym na nieczułą osobę. Ale czy nią nie jestem? Oczywiście, że jestem. Zostawiłam swoją jedyną siostrę samą na jak długi czas. Prawie ją zabiłam. Moje serce jest zamrożone. Jednak dzięki księciowi na moje usta wkrada się coraz częściej uśmiech. Dlatego w podzięce za podarunek cmoknęłam go w policzek. Ta opcja wydawała mi się najlepsza.
Słyszałam jak staruszek za ladą mówił coś wesołego.
Wyszliśmy ze sklepu i udaliśmy się na główny plac.
Przy nim znajdowała się ogromna fontanna, a wokół niej ławeczki.
Zasiedliśmy na jednej.
-Pewnie królowa ma często gości płci męskiej..- powiedział patrząc na źrudlaną wodę.
-Nie- powiedziałam zwieszając wzrok na ziemię.
-Jak można nie odwiedzać tak zjawiskowej damy?- popatrzył na mnie.
-Niech książe nie przesadza- znowu te okropne rumieńce! Jak ja ich nienawidzę..
-Ja nigdy nie przesadzam, a napewno nie teraz- chciałam popatrzyć mu w oczy, ale mój wzrok przykóła fontanna, a dokładnie jej tył. Za nią stał.. Jack?! Co on tu robi?
-Stało się coś?- zapytał mnie mój towarzysz.
-Yy.. nie nic- zamknęłam oczy i na nowo je otwarłam. Spojrzałam znowu w tamto miejsce, ale nikogo nie było. "Może mi się przewidziało?"-pomyślałam. Skierowałam wzrok na zaniepokojonego chłopaka. Jednak, gdy zobaczył moje łagodne spojrzenie uspokoił się.

Rozmawialiśmy jeszcze długo. Dobrze nam było w naszym towarzystwie. Patrick nie był nadęty, ponury i sztywny jak inni książeta. Przy nim nie potrafiłam się smucić.
Szkoda, że to co piękne kiedyś musi się skończyć.
-Niedługo odpływa mój statek- też chyba nie był zadowolony.
-Odprowadzę cię- zaproponowałam.
-Nie to ja powinienem odprowadzić królową-
-Ale dzisiaj zrobimy wyjątek- brnęłam, a on chyba nie chciał ze mną się kłucić.
Udaliśmy się do portu, gdzie czekał już statek z królestwa Lanfroon.
-Do widzenia, liczę, że się jeszcze kiedyś spotkamy- ucałował moją dłoń.
-Ja też na to liczę- znowu uśmiech. Czy ja w jakąś chorobę popadłam?!
Po odpłnieciu statku kierowałam się w stronę zamku.
Nurtowała mnie osoba strażnika zimy za fontanną. Czy on tam był, czy mam zwidy?


               ~ Passion forever ~

wtorek, 28 lipca 2015

Pomożecie?

CZEŚĆ!

Jak w tytule proszę was o pomoc. Sprawa wygląda tak :

Jak patrzę na mojego bloga to się zastanawiam komu to się chce czytać..

Więc mam prośbę. Co waszym zdaniem w takiej sytuacji mam zrobić?

-prowadzić tego bloga dalej,

-zamknąć rozdział bloggera
(Co mnie nie zadawala za bardzo, bo koffam pisać opowiadania- zwłaszcza na bazie wyobraźni)

- założyć nowy blog, w którym rozdziały były by bardziej przemyślane, a tego bloga usunąć

WIEM, ŻE DOPIERO ZACZYNAM, A JUŻ CHCĘ USUNĄĆ, ALE POPROSTU MYŚLĘ, ŻE TEN BLOG WAS ZANUDZA I TYLE. WIĘCEJ TAKICH ZAWACHAŃ NIE POWINNO BYĆ.

PROSZĘ ZASTANÓWCIE SIĘ I DORADŹCIE MI. TO DLA MNIE WAŻNE. CO WY MYŚLICIE O TYCH TRZECH OPCJACH?
NAPISZCIE W KOMENTARZACH. ZA POMOC DZIĘKUJĘ.

I ZAPRASZAM NA POPRZEDNI POST Z ROZDZIAŁEM DWUNASTYM.


               ~ Passion forever ~

poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział dwunasty "Czy radę dam?"

ELSA


Otworzyłam oczy. Był wczesny poranek. Znowu nie zasłoniłam okien, przez co promienie słoneczne raziły moją twarz. Przewróciłam się na drugi bok i teraz mogłam już spokojnie otworzyć oczy.
Odruchowo spojrzałam na błękitny jak jasne niebo zegar. Było dopiero po piątej. Do śniadania miałam jeszcze trzy godziny. Nigdy nie rozumiałam siebie i tego dlaczego tak wcześnie się budzę..
Zamknęłam oczy z zamiarem krótkiej drzemki. Niestety jak przez pecha nie udało mi się "wyłączyć" jeszcze choćby na dwie minuty. Nie wiem dlaczego, ale akurat teraz przypomniało mi się, jak wczoraj wieczorem North wypalał mi blizny na karku ogniem. To ba(..)ardzo bolało! Przecież ja na ogień reaguję trochę inaczej niż normalny człowiek. Potem dwie godziny kręciło mi się w głowie.. Anka chciała nawet lekarza wzywać.
Nie chcilałam tym sobie dłużej zaprzątać głowy. Mimowolnie wstałam i skierowałam się w stronę białych drzwi mojej łazienki. Po długiej kąpieli ubrałam biały szlafrok i umyłam zęby. Po dojściu do szafy z ubraniami, dłuższy czas zastanawiałam się co założyć. W końcu zdecydowałam się na długą suknie w kolorze turkusu, od pasa zlewającego się z granatem. Do tego granatowe  szpilki wykonane jakby ze szkła. Włosy zaczesałam w luźnego kłosa i przyozdobiłam go turkusowymi perełkami. Miakijaż dobrałam do kreacji.
Moje oczy znów powędrowały na przeźroczystą tarczę zegarową. 6:40. Co ja będę robiła przez resztę czasu? Złożyłam już dawniej białą pościel. Z niewiadomym celem wyszłam na pusty korytarz. O tej porze pracuje jedynie kilka służek oraz strażnicy stojący na warcie. Zaczęłam opuszczać czwarte piętro. Na drugim spotkałam osobę, której wogóle się nie spodziewałam o tej godzinie.
-Anna?- rudowłosa odwruciła się w moją stronę.
-O, Elsa! Już wstałaś?-
-Tak, ale ciebie to teraz tu się nie spodziewałam. Czemu wstałaś tak wcześnie?-
-Nie mogłam spać..- spuściła głowę. Podeszłam do niej.
-Coś się stało?-
-Nie nic.. poprostu nie mogę uwierzyć w to, że żyjesz- przytuliła mnie. Odwzajemniłam uścisk.
-Ja też, ale jestem tu i musisz się z tym pogodzić- uśmiechnęłam się.
-Elso, bo mam taki pomysł, żeby.. no.. urządzić bal- na to słowo wzdrygnęłam się. Na nich zawsze mam pecha.
-Nie wiem czy to dobry pomysł- powiedziałam jej to co myślę. Bałam się go.
-No, ale czemu? Bal był by na twoją cześć- oznajmiła entuzjastycznie.
-Na moją cześć? Czemu?-
-Bo królowa wróciła-
-Ja nie wiem czy to dobry pomysł.. Wiesz co się stało ostatnio- spuściłam głowę.
-Elsa, to był tylko jeden poddany. Na pewno nic takiego się nie powtórzy-
-Daj mi się zastanowić-
-Dobrze- niebieskooka podskoczyła z radości po czym mnie opuściła. Często szła po swojego chłopaka, który dużo czasu spędza na zamku. Cieszyłam się z jej szczęścia. Przynajmniej ona je.odnalazła. Mi teraz jednak nie spieszy się do miłości. Chociaż jak byłam mała często wyobrażałam sobie mojego "księcia z bajki", to królowa nie ma czasu na takie rzeczy. Zresztą nikt by nawet nie chciał mieć za drugą połówkę potwora. Łzy wezbrały mi się w oczach. Czemu ja mam tak koszmarne życie? Czemu nie mogę być normalną władczynią królestwa? Stałam tak i dopiero zegar wybijający godzinę ósmą dał mi znać, że powinnam udać się do jadalni.

Gdy weszłam, przy stole już miejsca zajęli Anna z Kristoffem oraz Jack.
Przywitałam się, po czym rozpoczęłam śniadanie.
Mogliśmy odezwać się dopiero po posiłku. Królowa powinna trzymać się zasad.
-Czemu North się nie pojawił?- zapoczątkowałam rozmowę.
-Musiał wracać na biegun, reszta strażników też- odpowiedział białowłosy.
-A ty nie musiałeś?-
-Nie. Ja mam zawsze wolny grafik. No i święty kazał mi zostać tu gdyby Mrok się zawieruszył- pokiwałam głową.
-Przepraszam. Ja już muszę iść- udałam się do ogrodu. To moje "magiczne" miejsce. Będąc już przy stawikach w powietrzu ujrzałam grupkę czarnego pyłu. Cofnęłam się o krok. Ten piach zaczął się powiększać. W końcu moim oczom ukazał się Mrok.
-Więc jednak żyjesz- rzucił z pogardą.
-Na twoje nieszczęście tak i radzę ci się ode mnie odczepić- posłałam mu wściekłe spojrzenie.
-Daj mi się zastanowić.. NIE!-
-Czemu się tak na mnie uwziąłeś?- zapytałam sucho.
-Jeszcze się zobaczymy- zniknął za zasłoną tego samego piachu, który widziałam wcześniej.
Czemu on ciągle rujnuje mi życie? Co ja mu zawiniłam?
Przyklękłam przy jednym ze stawików i obserwowałam perły, które pod wpływem wody zmieniały kolory.
Zaczęłam zastanawiać się czy już do końca mojego życia będę prześlasowana przez księcia koszmarów.. Czy nie zaznam szczęścia nigdy?

Cisza jest jak smutek,
który pogrąża mnie.
Od świtu do wieczora,
odejść nie chce..

Wciąż się zastanawiam,
Czemu akurat ja?
Moc moja to przekleństwo.
Czy okiełznać ją rade dam?

Czarna moc mną kieruje,
napawa złem każdy kąt.
Mrocznymi myślami mi
umysł zatruje,
a ja nie mogę uciec stąd.

Czy radę dam?
Czy los ukarze mnie?

Czy radę dam?
Czy poddam się?

Czy radę dam?
Czy moc okiełznam mą?

Czy poddam się?
Co to, to nie!
Walczyć będę do braku tchu!

Nie pozwole wygrać mu.
Nie będzie straszyć mnie tu!

Królową jestem ja!
I radę dam!
Czarny pan nie wygra,
bo tu rządzę ja..

-Ładny głos ma królowa- obejrzałam się za siebie.
Za mną stał Jack opierając się o swój dziwnie wygięty kij.
-Jak długo tu stoisz?- zapytałam z lekkim przestrachem.
-Mniej więcej od połowy piosenki. Sama je piszesz?-
-Tak, ale one nie są czymś niezwykłym. Dzięki nim mogę zapomnieć o problemach i tyle- zapatrzyłam się znowu na krystaliczną wodę w stawku. Peszyła mnie trochę obecność chłopaka. Ja w tej piosence uwalniałam swoje uczucia i myśli, a on wszystko słyszał.
-Nie musisz obawiać się Mroka, nic ci nie zrobi- przykucnął obok mnie i też wpatrywał się w wodę.
-On tu był-
-Co? Czego chciał?!- odskoczył do tyłu zszokowany.
-Widocznie nie podoba mu się to, że żyję- westchnęłam.
-Nic ci się nie stanie-
-Czemu ty to robisz? Przecież mnie nienawidzisz-
Jack chciał chyba coś jeszcze powiedzieć, ale opuściłam ogród.

W południe Anna przekazała mi jakie dokumenty muszę podpisać lub napisać. Na co muszę odpowiedzieć pisemnie i o co prosili poddani na audiencjach.

Po godzinie miałam już wszystko objaśnione. Siostra radziła mi żebym odpoczęła trochę, ale ja nie widziałam takiej potrzeby. Królestwo nie może być tak długo bez władcy.

O około dwudziestej skończyłam pracę. Szybko zasnęłam wycieńczona. Już zapomniałam jak dużo obowiązków spoczywa na królowej. Jutro ma przybyć król sąsiedniego królestwa w sprawach służbowych..





Hejo!
Rozdział chyba mi nie wyszedł :( , no cóż..



           ~ Passion forever ~

sobota, 25 lipca 2015

Rozdział jedenasty "Inna, ale dawna Elsa"

ANNA



-Anna?- usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Ja..ja znam ten głos. Delikatny jak aksamit. Melodyjny jak radosny śpiew ptaków głos. Odwróciłam się. Miałam rację. Moim oczom pokazała się Elsa próbująca podnieść się do pozycji siedzącej.
Patrzyła na mnie, ale jej wzrok był trochę inny. Podeszłam bliżej i teraz stałam przed Elsą. Jej oczy.. ich turkus był trochę ciemniejszy ale mało się różnił od poprzedniego odcienia. Cała ich powierzchnia lekko się błyszczała. Tylko dlaczego zauważyłam tę różnicę?.. A włosy pojaśniały o odcień. Skóra była o jeden stopień bledsza, ale nadal emanowała ciepłem. Zmarszczyłam lekko brwi.
-Elsa, to naprawdę ty?-  ze zdziwienia wyszczerzyłam oczy.
-Ta-ak- powiedziała trochę słabo, ale nie dziwię jej się. Przecież ona była martwa. Wciąż nie wierzę w to, że właśnie z nią rozmawiam.
-Wyglądasz inaczej, a-ale ładnie- mówiłam to z podziwem, bo Elsa naprawdę wyglądała olśniewająco.
-Dziękuję- uśmiechnęła się lekko, ale chyba była trochę zmieszana.
Przytuliłam mocno siostrę. ONA ŻYJE!
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś tu-
-J-ja też. A-le jak to wogóle jest możliwe? P-przecież Mrok.. on mnie zabił..- mówiła to z niedowierzaniem. Ja byłam zła.., nie ja byłam wściekła na tego Mroka! Strażnicy marzeń zresztą też nie chowali do niego urazy. Dostrzegłam jak patrzyli po sobie z niepokojem i nienawiścią. Westchnęłam.
-No, podziękuj swojej siostrze-platynowłosa spojrzała na mnie z pytającym uśmiechem.-To ona wpadła na to, co ci się mogło stać-
-Naprawdę dziękuję Aniu- chyba pierwszy raz widziałam jak się szeroko uśmiecha..
-Elso co on ci zrobił?- podleciała do nas Ząbek. Martwiła się, ale chyba jak każdy.
-Długa historia- jasnowłosa westchnęła smętnie.
-Opowiesz nam późbiej?- dopytała malinowooka.
-Dobrze- zawahała się.-Możemy się spotkać za dwie godziny..- odpowiedziała po chwili zastanawienia się.
Wszyscy pokiwaliśmy głową.
Reszta już wychodziła, ale ja jeszcze zostałam.
-Elsa?- zaczęłam niepewnie.
-Tak?- podeszła do mnie.
-Czy ty już pamiętarz wszystko?- zaśmiała się. Co ona taka zadowolona?..
-Pamiętam, siostrzyczko. A teraz idź, chciałam się odświerzyć-
-Ooo to super! Znaczy nie super, że idziesz się odświerzyć.. znaczy to też, ale..-
-Ja też się cieszę, że powróciła mi pamięć- uśmiechnęłam się i wyszłam.




ELSA



Zostałam już sama.. Naprawdę cieszyłam się, że żyję.. i to dzięki Ani.. Muszę jej jakoś wynagrodzić te lata w zamknięciu i za to..
Udałam się do łazienki.
Wzięłam długą kąpiel i umyłam dokładnie włosy. Odzyskały dawny kolor..
Nałożyłam biały aksamitny szlafrok, po czym podeszłam do umywalki. Umyłam zęby, aż nie błyszczały.
Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy. Musiałam założyć coś czystego.
Wybrałam białą sukienkę na krótki rękaw do kolan ze srebrnymi połyskującymi elementami.
Za buty służyły mi białe baleriny.
Będąc przy toaletce nałożyłam lekki srebrny podkład do oczu.
Pomalowałam usta lekko bordową szminką. Więcej makijażu nie podszebowałam.
Byłam szczęściarą, bo od urodzenia miałam idealną cerę i grube czarne długie rzęsy.
Włosy zaczesałam w warkocza na bok.
Spojrzałam na zegar. Za dwie minuty muszę tam być. Ale gdzie? Zapomniałam o wyznaczeniu miejsca.
No cóż poszłam po Anne, wyjdziemy razem..
Stałam już przed drzwiami od jej pokoju. Zapukałam.
-Kto tam?- usłyszałam ze środka.
-To ja, Elsa- nagle drzwi otworzyły się. Stała w nich Anna. Miała na sobie piękną zieloną skukienkę z brązowym paskiem.
-Ładnie wyglądasz- pochwaliła mnie.
-Dzienkuję, ty też. Pomy..- do Ani podszedł Kristoff.
-Dobry wieczór- przywitał się.
Kiwnęłam głową z lekkim uśmiechem.
-Pomyślałam, że razem pójdziemy na spotkanie-
-Chętnie, my też już wychodzimy-
Szliśmy korytarzem. Doszliśmy do mojego gabinetu. Nie powiem, że się nie zdziwiłam.
-Tu?- zspytałam.
-No tak, wiem, że to twój gabinet, ale pomyślałam, że to dobre miejsce. Pokiwałam głową.

       *                *                *

-A, więc Elso- zaczął North.-Opowiesz nam co się działo wtedy, gdy mdlałaś?- Odetchnęłam głęboko. Spojrzałam, po wszystkich. Uważnie na mnie patrzyli.
-No, więc.., gdy pierwszy raz straciłam prztomność, podczas naszej..walki- spuściłam wzrok, czułam, że są na mnie źli.-Znalazłam się na jakiejś polanie.. wszystko było fioletowe. Jednak za każdym razem, gdy czegoś dotknęłam to szybko zamarzało- przymknęłam oczy, wiedziałam, że zaraz popłyną mi łzy, ale nie chciałam do tego dopuścić.- Wbiegłam do pustej chatki. Wszystko marzło. Zaczęłam ronić łzy, ale one.. były czarne. Piekły i zostawiały po sobie ślady.
Nagle wszystko stało się czarne wybiegłam, a ten dom.. został wchłonięty przez ciemne kłęby"czegoś".
Uciekałam, a ta ciemność mnie goniła. Potknęłam się o coś i upadłam. Znowu zabolała mnie głowa, a po tem ogarnęła mnie czarna nicość- podniosłam lekko głowę. Wzrokiem znalazłam mikołaja, który pokazywał, bym dalej mówiła.-za drugim razem byłam w zamku Mroka, ale nikt mnie nie widział. Usłyszałam głos, więc poszłam w tamtym kierunku. Zobaczyłam, jak czarny pan czyta jakąś księgę.
Powiedział, że pożałujecie, że mnie porwaliście i wyczytał chyba jakieś zaklęcie na amnezję.
No, a podczas trzeciego zemdlenia znajdowałam się gdzieś co przypominało początek piekła. Szłam przed siebie, ale byłam bardzo zmęczona i obolała. Zatrzymałam się przed przepaścią. Na nic zdała się tam moja moc, byłam za słaba.. I wtedy pojawił się on. Zaczął bawić się moimi nerwami. Wkońcu powiedział, że jeżeli mnie zabije to nic wam nie powiem. Przed tem zwrócił mi moje wspomnienia. Wykorzystał to, że przez chwilę byłam otumaniona ilością wiadomości, która rozsadzała mi głowę. Trafił we mnie koszmarami- znowu westchnęłam.-Zaczęłam spadać w dół przepaści. Usłyszałam jeszcze jego suche pożegnanie i zobaczyłam jak odchodzi. Uderzyłam o ziemie i czułam jak łamią mi się kości. Wtedy zrozumiałam, że to koniec. Umieram..- przetarłam lekko oczy, poleciało mi kilka łez.
Dopiero teraz podniosłam głowę na dłużej. Wszyscy patrzyli się na mnie, ale ze smutnym wzrokiem.
-Dziękujemy- powiedział białobrody.
-A-ale co zrobiliście, że żyję?-
-Odwróciliśmy zaklęcie specjalnym roztworem- i cisza.. Jak ja jej nienawidzę, a tak długo musiałam wśród niej żyć..-Elso, czy Mrok wyciął ci jakieś yy.. wzory.. na ciele?-
-Tak. Na karku, ale nie wiem co.. wycinał to jakimś srebrnym sztyletem z niezrozumiałymi symbolami-
-Jeżeli chcesz żeby to zniknęło, trzeba to wyparzyć ogniem- roszerzyłam oczy. Ogniem?! Co?!
-Nie ma innego sposobu?- zapytałam z nadzieją.
-Nie- odparł zając.
Westchnęłam zawiedziona..
-No dobrze-
-Chcesz to załatwić teraz?- przytaknęłam. Podeszłam do ściany. Odsunęłam czarną szybkę i rozpaliłam w kominku. Momentalnie pojawił się gorący płomień w parwach czerwień i żółci.
-Załatwimy to szybko-
-Ale to nie zaszkodzi jej mocy?- wtrąciła Anna, która niespodziewabnie pojawiła się obok mnie.
-Nie powinno-
-Dobrze- nabrałam powietrza, a potem je powoli wypuściłam.
Odwróciłam się i pokazałam rany.
Poczułam jak coś bardzo gorącego styka się z moim ciałem. Syknęłam z bólu.Anna złapała mnie za rękę. Byłam jej wdzięczna, że teraz tu jest.
Po przecierpieniu kilku najdłuższych minut mojego krótkiego życia North powiedział, że już skończył. Odetchnęłam spokojnie.



CZEŚĆ!
JEST ROZDZIAŁ!
KRÓTKI, BO NIE CHCIAŁAM MIESZAĆ KILKU WĄTKÓW. ZA TO WKRÓTCE POJAWI SIĘ NEXT.

MAM PYTANIE. CZY DAWAĆ TYTUŁY ROZDZIAŁÓW?

DAŁAM DWA RYSUNKI; ELSY I STARSZEJ ANNY. NAPISZCIE CZY WAM SIĘ PODOBAJĄ, NO I, CZY ROZDZIAŁ WAM SIĘ PODOBA ;P
I CZY MAM DODAWAĆ RYSUNKI (MOJE) NP. DO NOWYCH BOHATERÓW? JEŻELI NIE CHCECIE TO TEŻ NAPISZCIE.

             

         ~ Passion forever ~

piątek, 24 lipca 2015

Rozdział dziesiąty "Anna?"

CZEŚĆ! CHCIAŁAM WAM ZAINFORMOWAĆ (CHOCIAŻ NIEKTÓRZY PEWNIE TO WIEDZĄ), ŻE ANONIMY TERAZ TEŻ MOGĄ KOMENTOWAĆ ^^

TYLKO MAM PROŚBĘ. NIECH ANONIMY SIĘ PODPISUJĄ, ŻEBYM WIEDZIAŁA ILE ICH JEST. Z GÓRY DZIENKUJĘ !

DOBRA CZAS NA ROZDZIAŁ.
    

      MIŁEGO CZYTANIA!

JACK

(Od momentu, jak Anna wybiegła z pokoju Northa)



Chwilę jeszcze patrzyłem w miejsce, gdzie przed minutą stała Anka. Wiadomości, których niedawno się dowiedziałem, musiały powoli zakodować się w moim mózgu. Nie zauważyłem podchodzącego Northa.
-Wszystko w porządku, Jack?- zapytał.- ..bo wiesz.. Gapisz się w podłogę z dobre dwadzieścia minut- dopiero teraz się ocknąłem.
-Co? Aa.. tak,tak...- jednak chyba go nie przekonałem, bo zaczął mi się uważnie przyglądać. Odeszłem parę kroków do tyłu.
-Jack, wiem, że ciężko ci się pogodzić z tym, że ktoś umarł przez nas, ale najwyższa już pora odpuścić- ja go nie słuchałem. Czemu oni ciągle powtarzają, że ona UMARŁA?! Przecież to nie prawda! Elsa żyje.
-Może chodźmy poszukać tamtego chłopaka. Wydaje mi się, że jest bliski księżniczce. A ona potrzebuje teraz właśnie takiego wsparcia- wyszliśmy na korytarz.  Jednak zamiast spotkać tego blondyna, natrafiliśmy na.... zębuszkę?! Co ona tu robi?
-O cześć chłopcy- przywitała nas promiennym uśmiechem.-Szukaliśmy was- popatrzyłem na nią pytająco.
-Szukaliście?- podkreśliłem ostatnią sylabę. Ząbek spojrzała się za siebie.
-O jeny gdzie oni są?- zaczęła się rozglądać. Po chwili naszym oczom ukazali się kangur (czyt. zając wielkanocny) i piasek.
-Skąd wy tu-
-Jeden Yeti nam powiedział- przerwała Northowi.
-Ale co tu-
-Księżyc kazał nam tu przyjść i, że mamy wziąść ze sobą starą księgę piaska o odwracaniu jakiś tam zaklęć zakazanych- momentalnie zesztywniałem. Popatrzyłem na Northa. W jego oczach tak jak w moich była nadzieja.
-No, ale gdzie Elsa? Chcę się z nią przywitać- westchnąłem. Ząbek i reszta niedawno przybyłych chyba to zauważyli.
-Ząbek..- w moich oczach pojawiła się prawdziwa łza. Przypomniało mi się, gdy pierwszy raz zobaczyłem czarnowłosą.., znaczy teraz to platynowłosą w ogrodzie płaczącą tymi dziwnymi łzami koloru czerni i jarzącej czerwieni. Ledwo trzymała się, by nie upaść..
Naszczęście chyba nikt tej kropli bezsilności w moim oku nie spostrzegł.-Elsa..ona n-nie żyje. Mrok ją zabił..- widziałem jak mina ząbek zrzedła.
-C-co? T-to nie prawda. Żartujecie, prawda?- do odpowiedzi wystarczyły jej nasze głowy zwieszone na dół.-To nieprawda! Wiecie, że nie wolno tak kłamać? Zaprowadźcie mnie do niej, teraz!-pierwszy raz widziałem ją jak tak krzyczała. Zdawała się coś nie wierzyć w naszą prawdę.
-Dobrze, ale jest z nią jej siostra Anna-
-No to prowadźcie, lubie zawierać nowe znajomości, a bym zapomniała- powiedziała coś w "swoim" języku, a zaraz potem do nas nadleciało kilkadziesiąt małych kopii Ząbka.
-One też chciały się z nią przywitać- odpowiedziała na pytającą twarz świętego.

Ruszyliśmy w stronę białych drzwi w błękitne śnieżynki. Otworzyłem je. Anna, która usłyszała nas patrzyła chwilę, po czym powiedziała
-Cz-cześć- była zaskoczona.
Wróżka od razu podleciała do niej, a za nią jej małe stadko.
-Dzień dobry Aniu-przywitała ją z szerokim uśmiechem.-Mów mi Ząbek, miło cię poznać. Po czym ją mocno przytuliła. No, ale za nią był horrorek, więc gdy tylko  ujrzała Elsę bez jakich kolwiek oznak życia, momentalnie zbladła.
Cz-czyli to prawda.. Ona..- przytuliła lekko jej martwe ciało, jakby zaraz miało się rozsypać w proch. Zaczęła ronić łzy, miniaturowe kopie jej, które wyjrzały zza kolorowych skrzydeł, płakały razem z nią. Znowu potoki łez rozpaczy....
-Ale jak?- zębuszka chyba się tym przejęła.
-Mrok- powtórzył North.-Panował nad nią dzięki czarnej magii, ale chyba da się ją uratować- wszyscy spojrzeliśmy na niego z wyczekiwaniem. A Anka to by mu tym zniecierpliwieniem oczy wydłubała.
-Zając daj księgę- w tym momencie podszedł do nas kangur i piasek. Ten pierwszy dźwigał jakąś starą książkę. Wyglądał jakby mu zaraz powietrze poliki miało wysadzić. Powstrzymałem się jednak teraz od komentarzy i przystanąłem na cichym śmiechu.
-Anno, ta księga może uratować twoją siostrę- w oczach rudowłosej dało się dostrzec kiełkującą nadzieję.
-Wystarczy tylko poszukać odpowiedniego zaklęcia..- zaczął wertować strony. Nic jednak nie mógł znaleźć.
-Piasek, to twoja księga. Czy jest może coś o utracie pamięci?- złoty ludek pokręcił głową z grymasem.-Hmm.. A o kontroli nad kimś?- piasek pomyślał, ale Anna mu przerwała.
-Ej, a-ale przecież ona.... no tak!- dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że myślała na głos.
-Coś się stało?- zapytał North.
-Tak. Elsa.. o-ona przecież mdlała kilka razy-
-I?- zapytałem. Nie wiedziałem o co jej chodzi.
-I po każdym przebudzeniu traciła pamięć- zdawkowała.
-No tak al-
-Po każdym przebudzeniu. Czyli wtedy mdlała- przerwała mi.- Czy podczas takiej utraty przytomności można mieć wizję, albo na przykład być podświadomie gdzie indziej?-
Wszyscy oprócz mnie pokiwali jej potwierdzająco. Ja nie kumałem o co w tym chodzi.-Czyli Elsa mogła mieć takie wizje, albo mogła... umrzeć podświadomie będąc gdzie indziej- wszyscy popatrzyliśmy się na nią z niedowierzaniem.-Co? Ja też umiem myśleć!- pokazała nam język.
-Anno to ma sens, ale jak do tego doszłaś?- zapytał North.
-Logika. Bo przecież nikogo nie można zabić na taką odległość. Nawet zaklęciem-
czyli jednak ruda potrafi być mądra..
Piasek wepchnął się przed nas i zaczął śledzić litery na szarych stronicach pobladłej granatowej księgi. Po kilku minutach bezczynnego wgapiania się w ludka, na jego twarzyczce pojawiła się radość.
Podał zbiór świętemu, a ten zaczą się wczytywać w lekturę.
-Przemieszczanie się podświadomie poprzedzone utratą przytomności. Dzieje się to, gdy nieprzytomny ma jakiś kontakt cielesny z dokonującym przemieszczenia. Osoba ta ma władzę nad swoją ofiarą. Również wtedy te osoby mogą się porozumiewać lub ranić. Wszelkie uszkodzenia zadane podczas przemieszczania się podświadomego urzeczywistniają się w świecie realnym. By odwołać wszystko co działo się podczas takowej czynności, należy ofierze podać roztwór (składniki na końcu tekstu). Należy go nałożyć na czoło połączonego/połączonej. To jednak nie koniec. Rany znikną, ale sam kontakt będzie nadal aktywny. Aby go zlikwidować trzeba znaleźć źródło i sparzyć je płomieniem ognia-potem zaczął czytać składniki na wywar.- pięć łez najbliższej osoby, garść proszku na amnezję i trzy listki pierworodki wolnej(świeże).
Wszysko zmielić na proch i zalać małą ilością uświęconej wody-
-Ale skąd my weźniemy te składniki?- zapytał kangur.
-Łzy mamy- popatrzył na Anke.- Chyba całego zasobu nie zużyłaś- uśmiechnęła się.-A proszek na amnezję i liście pierworodki wolnej to-
-Mamy- przerwała mu rudowłosa.
-Serio? Skąd?- zapytałem. Oni mają w tym zamku takie rzeczy?!
-Niedaleko mieszka szaman. To w pewnym sensie rodzina mojego chłopaka Krostoffa. Na pewno to ma-



     *               *                 *




Czekaliśmy na Northa i piaska w sypialni Elsy. Od czasu do czasu każdego wzrok chociaż kilka razy padł na zmarłą lub zaschnięte na jej bladej twarzy krople bólu. Wyglądały przerażaąco.
W końcu przyszedł mikołaj, a koło niego nadleciał ludek na złoto-srebrzystej chmurce.
-Macie?- zapytała Anna.
-Tak- North pokazał triumfalsko bordową miseczkę porcelanową.
-Tylko nie wylej- ostrzegła Ząbek. Jej miniaturki latały po całej przestrzeni pomieszczenia.
-Spokojnie- zapewnił nas. Podszedł do leżącej Elsy.
-M-mogę ja?- zapytała niepewnie je siostra.
-Oczywiście- święty podał jej naczynie z roztworem. Ona ostrożnie ujęła je trzęsącymi się z nerwów rękoma. Spojrzała kątem oka na Kristoffa, który też tu był. On uśmiechnął się do niej typem"Nie bój się, dasz radę, wierzę w ciebie." Ruszyła na przód i przysiadła na łóżku obok siostry. Nadal trzęsącymi się rękoma potrząsnęła lekko naczynie, mieszając dokładnie na pół gęsty roztwór.
Przybliżyła bordową miseczkę do głowy zmarłej. Zgarnęła z czoła platynowe pasma grzywki. Odetchnęła głęboko i rozlała zawartość porcelany na białe czoło. Odczekała chwilę. Nic się nie stało. Westchnęła.
-To miało ją uratować- jej oczy zaszkliły pole widzenia. Zeszła z łóżka i skierowała się do wyjścia. Kristoff podszedł do niej.
-Gdzie idziesz, kochanie?- jego głos wydawał się być zatroskany. Anna odwróciła się i kątem oka spojrzała na w dalszym ciągu sztywną siostrę. Załkała cicho.
-Uspokoić się. Proszę pilnujcie Elsy- w jej głosie było słychać załamanie.
Minęła próg i  wychodziła na korytarz.
-Anna?-



I Z TYM WAS ZOSTAWIAM XDXDXD.

PS.PRZEPRASZAM ZA NIEWSTAWIENIE WCZEŚNIEJ TEGO ROZDZIAŁU I ZA WOLNĄ AKCJĘ. BĘDZIE SZYBSZA :). BYŁA BY TERAZ SZYBSZA, ALE CHCIAŁAM WAS WKURZYĆ NIEWIEDZĄ KTO TO POWIEDZIAŁ xP


            ~ Passion forever ~

wtorek, 21 lipca 2015

Nominacje blogów

HEJ!

OSTATNIO DOSTAŁAM NOMINACJĘ, ALE ZE WZGLĘDU NA PEWNE PROBLEMY NIE NOMINOWAŁAM ŻADNYCH BLOGÓW. ZROBIĘ TO TERAZ.


A WIĘC TO BLOGI, KTÓRE NOMINUJĘ:
3)http://straznicymarzen2.blogspot.com/


No, nie ma ich dużo, ale nie czytam, aż tak dużo. Zresztą brałam aktualne blogi.



Teraz moje pytania: 

1.  Lubisz pisać opowiadania?
2. Jak często miewasz "napady" weny? Dzięki czemu ją masz?
3. Lubisz czekoladę jak nasze arendellskie księżniczki?
4. Jesteś "komputerowym maniakiem"?
5. Co/kto zainspirowało/ał cie do stworzenia bloga właśnie o tej tematyce?
6. Cieszysz się,że są wakacje?
7. Jaki parring bajkowy uważasz za najlepszy?
8. Jakie jest twoje hobby?
9.Umiesz grać na jakimś instrumencie? Jak tak, to na jakim?
10. Jesteś dumna ze swojego bloga?





Dobra to chyba na tyle.. Pa! 

A i przypominam, że można głosować w ankiecie o aktywności ;)







                                                                                              ~ Passion forever ~

poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział dziewiąty "Ona już napewno nie żyje.."

Cześć!
WRESZCIE KOLEJNY ROZDZIAŁ!
PRZED NIM CHCIAŁABYM JESZCZE PODZIĘKOWAĆ ZA TE MIŁE KOMENTARZE. ONE NAPRAWDĘ MOBILIZUJĄ CZŁOWIEKA :)
JEST MI TROCHĘ SMUTNO, BO dawno OPUŚCIŁY MNIE AŻ CZTERY KOMENTATORKI :( .
TU JESZCZE ELSY NIE BĘDZIE, ALE W NASTĘPNNYM NA PEWNO #_#
       MIŁEGO CZYTANIA!
~Serce dużo zniesie,
Przeżyje wiele rozterek.
Jest jednak jedna rzecz,
której polegnie.
A jest nią utrata najbliższej osoby....~
JACK
Patrzyłem na Else. W jednej chwili, podczas jednego mrugnięcia okiem, w czasie szybkiego napełnienia powietrzem płuc jej stan pogorszył się jeszcze bardziej, jeżeli to wogóle możliwe.
Teraz każdy obserwujący miał pewność, że czarnowłosa..... nie żyje. Z jej oczu już nie spływały czarne i czerwone krople. Powieki nie do końca przymknięte zastygły na wieczność. To samo uczyniły sine usta, które na zawsze już pokrył grymas bólu, jak by chciały coś powiedzieć, wykrzyczeć, wyjaśnić..
Anna odsunęła się od tego blondyna, co go trochę zdziwiło, patrząc na jego twarz. Księżniczka podeszła do zmarłej siostry i przysiadła obok niej na dawniej białej, teraz brudnej od niezwyczajnych łez pościeli. Próbowała powstrzymywać szloch, ale pojedyńcze gorzkie krople rozpaczy wymykały się spływając po policzkach. Pogłaskała starszą siostrę po jednolicie czarnych włosach, chowając za lodowate białe ucho wykradające się krótsze kosmyki grzywki.
-Elso..byłaś ta-aka młoda..,.. i niewinna- mówiła drżącym się od smutku głosem.-.. a-ale świat jest okrutny..tak jak ludzie..na..nim mieszkający...-robiła co raz większe przerwy w wypowiedzi, ponieważ spływające po jej twarzyczce łzy  utrudniały wymówienie każdego słowa. Przetarła przeźroczyste krople rąką.-.. spotkała cię..okropna kara...,..chciaż ty nie.. byłaś niczemu winna. Tę osobę spotka jeszcze gorsza męka. Ale nie buj się Elsuś.. ja się..zajmę...królestwem..i wsz..-ystkim innym.. Nie martw się..- przytuliła mocno zesztywniałą już dziewczynę. Teraz wszyscy mieliśmy łzy w oczach. To rozstanie dwóch sióstr..ono..go nawet by nie było, gdybyśmy lepiej sprawowali swoje zakichane obowiązki! Ta czarnowłosa.. strażnicy kiedyś, gdy jeszcze nie byłem jednym z nich walczyli o nią z tą paskudną świnią Mrokiem! Księżyc im coś o niej powiedział, ale nie pamiętam już co..Ale Mrok wygrał tamtą wojnę i przejął władzę nad Elsą.. Ona nie była zwyczajnym dzieckiem..
Nikt nie chciał, nawet nie miał zamiaru przeszkadzać rudowłosej w smutnym pożegnaniu.. W trójkę wyszliśmy z pokoju.
Odrazu udaliśmy się w inne strony. Ja z Northem ustaliśmy przed wejściem do mojego pokoju.
-I co teraz?- zapytałem patrząc z wyczekiwaniem na niego.
-Musimy tu jeszcze zostać. Anna jest w ciężkim stanie, a Mrok może powrócić. Jesteśmy jej to winni za śmierć Elsy. Mogliśmy ją lepiej bronić..- odpowiedział.
-Co on wogóle jej zrobił?- w sumie to nie było wiadomo, dlaczego dokładnie zmarła. Przeczuwłem po prostu, że to wina księcia koszmarów.
-Nic nie pamiętała, więc pewnie wymazał jej pamięć- białobrody zaczął "logikować".
-No, a znasz może jakąś księgę, w której to zaklęcie występuje?- próbowałem się dowiedzieć jak najwięcej.
-Jest wiele ksiąg, w każdej może występować..- no tym to mnie rozczarował.-..ale jest taka jedna, która najbardziej pasuje do zaistniałej sytuacji-nie lubię, jak ktoś się tak bawi!
-No to jaka to księga?- zapytałem. Może mogliśmy odwrócić zaklęcie rzucone przez czarnego idiotę(czyt. Mroka).
-Starowieczna. Jej tytuł nosi nazwę "Periculosum Carminibus Prohibetur" [z łac."Niebezpieczne Zaklęcia Zakazane"]. Mrok nie używałby amatorskiej magii, ani czarów tymczasowych..No i tam zaklęcia są potężne, o czym właśnie się przekonaliśmy.- odpowiedział święty ze smutkiem w oczach.
-Ale jeżeli Mrok ma tą księgę..-zacząłem.
-To niestety nie dowiemy się czy rzucone zaklęcie jest odwracalne..- dokończył mikołaj.
-No to co robimy?- zapytałem z determinacją.
-Jack.. my nie możemy nic zrobić. Pozostaje czekać...- nie no myślałem, że zaraz wybuchnę. Przez niego dziewczyna umiera, a on nic z tym nie zamierza robić?!
North zaczął iść w stronę swojego pokoju.
-Ej, czekaj! Ja dobrze usłyszam, że nic z tym nie zrobisz?! Przecież ona umarła przez nas!- kumulująca we mnie złość po prostu wystrzeliła ze mnie jak torpeda.
-Posłuchaj, nic nie zdziałamy. Pogódź się z tym wreszcie, teraz musimy się zdać tylko na czas- po tych słowach zniknął za drzwiami swojego pokoju gościnnego. Nie rozumiałem jego zahowania.. Niby taki miły i pomocny. Strażnik zachwytu, a teraz mówi, że nie może w niczym pomóc i, że trzeba czekać na jakiś cud..
Chciałem dowiedzieć się czegoś, czy ona się może obudziła.. Wolałem jednak nie przeszkadzać Annie.  Było już późno, ale ja nie zamierzałem zmrurzyć oka dopóki Elsa się nie obódzi. To trochę nie fair, że ona przez nas idzie w stronę światła, a my jakby nigdy nic będziemy sobie słodko spać. Ja wierzyłem, że ona się obudzi..
ANNA
Zostałam sama z moją zmarłą siostrzyczką.. Patrząc na nią zapłakanymi łzami uświadomiłam sobię, że od teraz nic już nie będzie tak jak wcześniej. Jedyna bliska mi osoba, która została, właśnie odeszła. Kolejne łzy spłynęły mi po policzku. Przytuliłam ją. Nie mogłam uwierzyć w to, że ona zmarła.., że już nigdy nie powróci.. nie będzie jej przy mnie, gdy będę jej potrzebowała..nie będzię mnie pouczała, dawała lekcji właściwego zachownia godnego księżniczki.. Ja nie chcę żyć bez niej.. Dopiero co ją odzyskałam, a już tracę bezpowrotnie..
Przecież ona na to nie zasłużyła! Ona nawet nic nie zrobiła złego! Dlaczego biedna Elsia nie mogła chociaż przez chwilę wieść normalnego życia?! Łzy leciały już strumieniami. Ja nie chciałam, żeby ona, moja kochana siostrzyczka odeszła na zawsze. Nie, wszystko tylko nie to, proszę...
Godziny leciały nieubłagalnie szybko. Siedziałam prawie cały dzień rozaczając. Ale to nie jest długo w porównaniu z stratą jaką poniosłam. Utrata siostry.. Nikomu tego nie rzyczę. Nawet nie mogłam się z nią pożegnać za jej życia. Ona mnie nie pamiętała, nie wiedziała kim jestem.. To smutne..
Przypomniały mi się wspólne zabawy z naszego dzieciństwa. Zabawy lalkami,często budowałyśmy fortecę z poduszek i koców. Udawałyśmy, że na zewnątrz jest wojna, a my jesteśmy bezpieczne w naszym "schronie". Mimo, iż jesteśmy dziewczynami, bardzo lubiłyśmy strzelać do siebie udawając, że jesteśmy odwiecznymi wrogami. Chociaż obydwie po każdej "bitwie" wychodziłyśmy żywe, to i tak krótka kara nas nie omijała, bo do każdej z tego rodzaju zabaw używałyśmy cennych starych broni ozdobnych. Zawsze, gdy ktoś nas przyłapał na ich podkradaniu wybuchałyśmy śmiechem.
Często też lepiłyśmy bałwana na śniegu lub rzucałyśmy się śnieżkami. Zawsze miałyśmy pomysły na "kolorowe dni", nawet, gdy pogoda na dworze nie dopisywała szczęśliwej aurze. Lubiłam słuchać jak Elsa mi śpiewała lub opowiadała historie. Mimo jej młodego wieku miała wielki talent do tego. Była też artystką. Kochała rysować. Do tej pory mam jej kilka prac, które tworzyła w dzieciństwie.
Nieraz skradałyśmy się do kuchni i wykradałyśmy ciasteczka czekoladowe.
Te wspomnienia jeszcze bardziej wywołały u mnie potok łez.. Ale tylko one mi już zostały.  Elsy już nie ma.. To koniec. Wtuliłam się jeszcze w platynowe włosy siostry... Zaraz, platynowe?!
Przeniosłam na nią wzrok. O matko j-jej włosy.. one.. one mają dawny kolor! A-ale jak?
Pobiegłam po chłopców. Zdyszana, ponieważ ich pokoje są na innym piętrze znalazłam ich. Najpierw ruszyłam po Northa, ale Jack też był bo usłyszał moj głos.
-Chłopcy E-elsa.. jej włosy..one mają..dawny kolor!- wykrzyczałam, ale North miał przeciwną minę do mojej, co mnie zaniepokoiło.
-Nie cieszycie się?- zapytałam ściągając brwi.
-Anno.. to znaczy, że czary Mroka, przestały na nią działać..- zaczął North, ale mu przerwałam.
-Jakie czary Mroka? To on istnieje? I co ma wspólnego z Elsą?!-
-Narazie mogę ci tylko powiedzieć, że on kontrolował ją swoimi zaklęciami. Ale skoro one przestały działać to...znaczy, że..- nie mógł się wysłowić, a ja bałam się coraz bardziej jego odpowiedzi.
-To znaczy, że co?-
-..że ona już napewno nie żyje- te słowa trafiły mnie w samo serce. Łzy mi znowu poleciały. Czyli, że już nie ma żadnych szans?
-N-nie to n-nie może b-być prawda!- nie chciałam wierzyć w te słowa. To jeszcze nie koniec.. nie..
-Anno nie łudź się, że ona cudem ożyje, bo tak nie będzie- nie rozumiałam go. Przecież każdy wierzył, że będzie dobrze. Nawet Jack, który nie wiem co ma do Elsi, że jej nienawidził.
-A-ale- tylko tyle teraz udało mi się wydusić. Byłam w rozsypce..
Wyszłam z pokoju i skierowałam się z powrotem do pokoju Elsy.
Leżała tak spokojnie, mimo zupełnie innego wyrazu twarzy. Jakby tylko spała i śniła. Ale to nie prawda. ELSA NIE ŻYJE! Jakoś ciężko było mi się z tym pogodzić. Dlaczego nie można cofnąć czasu? W sumie to nic by takiego nie miało miejsca, gdyby nie ja! Na pierwszym balu z okazji koronacji musiałam jej ściągnąć tą głupią rękawiczkę! Gdybym tego nie zrobiła nie było by drugiego balu, ani ucieczki Elsi! Czyli to moja wina..
Siedziałam chwilę przy niej, oczekując, aż się zbudzi..jednak z każdą minutą wątpiłam w to coraz bardziej.
Czas mijał, a ja patrzyłam na trwającą w bezruchu siostrzyczkę. Łzy mi znowu napłynęły. Ale nie pozwoliłam uronić nawet jednej. Musiałam być silna.
Po pewnym czasie drzwi do pokoju otwarły się z hukiem, a ja prawie dostałam zawału. Od razu spojrzałam na winowajcę. Stali tam wszyscy strażnicy marzeń. Nie wierzyłam własnym oczom. Oni istnieją?! Czyli to naprawdę nie bajki? Wróżka zębowa, zając wielkanocny! I piasek! Oni też tutaj są.
-Cz-cześć- więcej zdziwienie mi nie pozwalało wypowiedzieć.
-Dzień dobry Aniu- przywitała mnie wróżka zębowa.- Mów mi ząbek, miło cię poznać- mocno mnie przytuliła, ale , gdy zobaczyła Else od razu zbladła jej twarz.-
Cz-czyli to prawda.. Ona..- przytuliła lekko jej martwe ciało, jakby zaraz miało się rozsypać w proch. Z jej różowych błyszczących oczu poleciały małe przeźroczyste łzy, miniaturowe kopie jej, które dopiero teraz zauważyłam, płakały razem z nią. Znowu potoki łez rozpaczy..
               ~Passion forever~

sobota, 18 lipca 2015

Rozdział ósmy "Żegnaj Elso"+ nieważna informacja

NIEWAŻNE INFORMACJE ;+
Cześć chciałam się czymś pochwalić, a mianowicie
Kto mógłby być Elsą ? Ja! W quizie wyszło mi, że pownnam przefarbować włosy na kolor platynowy(co rozumiem bo jestem naturalną ciemną blondynką) i powinnam mieszkać w lodowym pałacu!
O Boż.. jestem taka szczęśliwa!!
Ps.sory, ale musiałam się pochwalić.a Dobra bo się rozpisałam. Czas na rozdział!

JACK
Pośpiesznie wzleciałem w górę i ruszyłem prosto do zamku. Podczas szybkiego lotu wiatr rozwiewał mi moje i tak wiecznie rozczochrane włosy i przyjemnie ochładzał i tak chłodną twarz. Spojrzałem kątem oka na czarnowłosą. Jej wyraz twarzy zastygł w grymasie bólu. Oczy miała na wpół przymnknięte, z których jeszcze teraz pojedyńczo wymykały się łzy raz czarne, raz czerwone. Musiała cierpieć.. ale dlaczego? Dlaczego ktoś ma cierpieć za nas? Mrok chce zabić nas, a jak narazie tylko Elsie robi krzywdę. Wylądowałem w mojej sypialni, ponieważ wszystkie inne okna były zamknięte, a przy wejściu głównym stała straż. Wyszedłem na korytarz i... sam nie wiem co. Wszystkie drzwi były takie same. "No to super" pomyślałem. Postanowiłem po kolei obchodzić piętra. Szło nawet szybko, ale, na drugim już nie. Zaczęły kręcić się służące. Moja dalsza wędrówka przypominała trochę jakby grę komputerową [ chodzi o to, że raz musiał latać, chować się lub szybko biec- dop. aut.]. Będąc na czwartym piętrze odetchnąłem spokojnie, bo było pusto. Obszedłem już prawie cały korytarz i nie zauważyłem nic szczególnego. Dopiero, gdy już miałem udać się w lewą zacienioną stronę, moją uwagę przykuły jakieś białe drzwi na końcu prawej części. Zacząłem iść w tamtą stronę. Stojąc już przed nimi dostrzegłem, że na jasnym drewnie są namalowane błękitne śnieżynki. To na pewno musiał być ten pokój. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.Ujrzałem napradwę bogate wnętrze. Szybko się rozejrzałem i znalzłem duże łóżko. Obramowanie było purpurowe przechodzące w ciemny fiolet pościel była biała, jakby z śnieżnego puchu. Ułożyłem na nim ostrożnie Else. To w końcu przez nas- strażników marzeń ona cierpi, więc chciałem pomóc. Ruszyłem do łazienki i wyszłem z ręcznikami papierowymi. Zacząłem delikatnie wycierać jej kolorowe łzy z policzków. Ku mojemu zdziwieniu rany bólu nie schodziły, tylko leciały jeszcze intensywniej. Szybko odłożyłem brudne reczniki papierowe na komódkę za mną. W duchu modliłem się by Anna i North już wrócili. W sumie to dziwiłem się, że jeszcze ich nie ma. Nie chciałem patrzeć na jej męczarnie. Wyszedłem na balkon. Daleko było widać góry. Zapatrzyłem się w nie i nawet nie usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi. Wróciłem do rzeczywistości dopiero, gdy ktoś zaczął płakać. Odwróciłem się i pierwszy chyba raz cieszyłem się, że widzę Northa. On był mądrzejszy ode mnie (wiem, nie wierzyciecie pewnie, że ja to powiedziałem..), więc mógł coś wiedzieć jak pomóc ledwożywej Elsie. Wszedłem z powrotem do środka. Widziałem Anne, która zalana łzami klęka koło nieprzytomnej siostry. Podszedłem do świętego, miał zmarszczone brwi.
-To Mrok- powiedziałem patrząc tak jak białobrody na czarnowłosą.
-Wiem-
-Ale to nasza wina- kontynuowałem spokojnie.
-Wiem- powoli wkurzały mnie jego wypowiedzi. North podszedł do rudowłosej, a ja za nim. 
-O-ona z teg-go wy-jdzie, prawda?- księżniczka Arendelle nie odrywając oczu od krwawych plam na ciele siostry zapytała łkając.
-Anno.. ja..nie wiem..-North spuścił głowę. Dziewczyna nie miała sił na kłótnie. Elsa na prawdę wyglądała jakby zostało jej kilka sekund życia. Jej skóra jeszcze bardziej pobladła, prawie zlewając się śniżnobiałą pościelą. Usta pełne i śliwkowe, teraz jakby sine. Nieliczne brązowe piegi nabrały koloru i w tej chwili były bardzo widoczne. Oczy czarne, gdzieniegdzie jednak przedostawał się jasny turkus. Wyglądało to tak jakby Elsa próbowała walczyć z czarami Mroka, który jednak swoją osobą budził postrach, więc napewno by nie potraktował jej jakimiś krótkotrwałymi zaklęciami.

Ogólnie
Ania roniła co raz więcej łez, ale nie bez powodu. Czuła, że traciła ostatnią osobę, która jej została po śmierci rodziców. Jednak jakaś cząstka jej podpowiadała, że to nie prawda, Elsa niedługo się obudzi zdrowa, powróci jej pamięć i wszystko już będzie dobrze. Jednak na razie nie miała zamiaru się odrywać od nieprzytomnej siostry..
North i Jack natomiast mieli ochotę zniszczyć kolejny raz Mroka. Za jego występki należało go już dawno zniszczyć..
Ale gdyby strażnicy marzeń od początku lepiej pilnowali małej Elsy, to teraz nawet by nie było Mroka. On powstał tylko dzięki strachu młodej królowej. Teraz się obwiniali o jej krzywdę.

Jack
Trwaliśmy tak w ciszy. Tylko jęki Anny od czasu do czasu przerywały milczenie. 
Nagle do pokoju wpadł jakiś zbudowany blądyn. 
-No hej- powiedział patrząc na nas po kolei.-A co to za zebranie Aniu?- podszedł do rudej. Nie potrzebował pewnie żadnej odpowiedzi. Wystarczyło, że spojrzał przed niebieskooką. Również zamarł w milczeniu jednak bardziej był zdziwiony. Przytulił mocno Anię, a ona wypłakała mu się w czarną koszulę.

ELSA
Ostatkiem sił uchyliłam lekko oczy i zobaczyłam, że Jack mnie podnosi z ziemi. Wiedziałam co się dalej stanie, zaraz stracę przytomność. Jednak przed tym wielki ból.
Wychrypłam jedynie "przepraszam", coś mi kazało to powiedzieć. Potem zamknęłam oczy, czekając na dalszy ciąg męk.

      *                   *                *
Znajdowałam się na jakiejś polanie, ale ona raczej przypominała początek piekła. Czarne podłoże, a wokół ciemność. Dalej było jakby jezioro, ale krysalicznie źródlaną wodę zastępowała rzażąco czerwona lawa.Wyglądałam tak jak rano, ale nie miałam na policzkach śladów po tych czarno-czerwonych łzach. Czułam się jednak znacznie gorzej. Bolał mnie kark i głowa. Szczerze to ledwo chodziłam. Zaksztusiłam się czarnym popiołem. Szłam dalej ostatkiem sił w nogach. Nie wiedziałam dokąd zmierzam. Nagle zatrzymałam się tuż nad przepaścią. Co robić? Przypomniałam sobie, że przeciesz mam moc lodu, pomyślałam, że po prostu stworzę lodowy most, musiałam to umieć.
Unosłam trzęsące się od braku sił ręce i próbowałam wykrzesać trochę lodu, ale niestety nic nie wyszło. Nie miałam energii.. Co ja teraz zrobię? Stałam tak i patrzyłam na przepaść nie wiedząc co dalej. 
-Witaj Elso- usłyszałam głos za mną, nie spodziewałam się go, więc tak się zlękłam, że prawie spadłam w ciemną odchłań. Odwróciłam się.
-Mrok..- powiedziałam z obrzydzeniem, ale można było wyczuć nutkę strachu.
-A kto by inny- zaśmiał się oschło.
-Coś ty mi zrobił?!-
-Ależ po co się tak unosić, spokojnie moja droga- mówił tak spokojnie,że aż doprowadzał mnie tym do szału.
-Po co tu jestem?! Mów!- już nie wytrzymałam.
-Jeżeli umrzesz, nie powiesz strażnikom marzeń o tych znakach na karku. Ale wiesz co? Nie chce zabijać osoby z amnezją- wycelował we mnie rękoma, między nimi utworzyła się biała błyszcząca kula. Trafił nią we mnie. W jednej chwili powróciły do mnie wszystkie wspomnienia, moje wspomnienia.. , a przy tym ogromny ból głowy. Nie zdążyłam powstrzymać księcia koszmarów. Zaczął się śmiać i trafił we mnie kulą koszmarów. Zaczęłam spadać do przepaści pochłoniętej ciemnością. Zdążyłam jeszcze tylko usłyszeć głos Mroka, który mówił "Żegnaj Elso" i zobaczyć jego oddalającą się sylwetkę.
Stało się, ciemność mnie pochłonęła. Czułam, że łamią się wszystkie moje kości.
Tylko dlaczego musiałam umrzeć tak młodo?..
Już nie zobaczę Ani..
Zamknęłam bezwładnie załzawone łzami powieki..

Hej! ROZDZIAŁ SMUTNY, ALE PROSZĘ NIE OPUSZCZAJCIE TEGO BLOGA, BO NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE WESELSZY!!
:)
A I DODAŁAM DWA ZDJĘCIA ELSY GDY BYŁA NA PÓŁŻYWA.
PROSZĘ NIE BIJCIE, ŻE BRZYDKIE, BO DOBRZE O TYM WIEM. POPROSTU ROBIŁAM JE DZISIAJ NA SZYBKO I CHCIAŁAM, ŻEBYŚCIE WIEDZIELI JAK ONA MNIEJ WIĘCEJ WYGLĄDAŁA.

NASTĘPNY ROZDZIAŁ NIEDŁUGO. I TU WAS ZASKOCZĘ..- Z UDZIAŁEM ELSY. HMM.. TERAZ SIĘ ZASTANÓWCIE CO SIĘ STAŁO, ŻE ŻYJE. PRZECIEŻ MROK JĄ ZABIŁ. 
CZEKAM NA POMYSŁY C :

                                                                                                    


                                                                                                           ~Passion forever~






Rozdział siódmy "Elsa!!"

ELSA
Obudziły mnie jasne promienie słońca. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że wczoraj wieczorem nie zasunęłam zasłon na okna balkonowe. "Przecież ktoś mógł mnie podglądać!" pomyślsłam. Byłam zła na siebie. Spojrzałam na zegar w błękitnej oprawie. Była godzina 4:45. "Czemu ja tak wcześnie wstałam?"- kolejna myśl.
Nie spiesząc się z powodu wczesnej godziny weszłam do łazienki. Podeszłam do wanny wysadzanej kamieniami szlachetnymi w barwach morza i białym marmurem. Nalałam ciepłej wody i odruchowo spojrzałam na szafirową pułeczkę w kącie. Stało na niej kilka kolorowych buteleczek. Wzięłam jedną i przeczytałam napis. " Olejek nawilżający"- wyczytałam z czarnych liter na szkle. Wlałam trochę jego zawartości do przeźroczystej wody, po czym zanurzyłam się w niej. Po długiej kąpieli z powrotem narzuciłam na siebie koszulę nocną. Podeszłam do umywalki i nie patrząc w lustro umyłam zęby. Wreszcie spojrzałam w swoje odbicie. Wyglądałam nawet dobrze.
Wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę dużej szafy koloru ciemnego fioletu. Otworzyłam ją i chwilę patrzyłam w jej wnętrze. W końcu wyjęłam z niej sukienkę o odcieniu fiołkowym na grube ramiączka. Była w jakieś granatowe wzory. Założyłam ją. Dosięgała mi do kolan. Podeszłam jeszcze do drugiej niższej szafy. W niej znajdowało się obuwie. Zdecydowałam się na granatowe baleriny.
Teraz usiadłam na białym drewnianym krześle z błękitnymi naszywkami. Otworzyłam białą szkatułkę i wyjęłam z niej śliwkową szminkę. Pomalowałam nią swoje usta. Przyozdobiłam jeszcze swoje powieki jagodowym cieniem do oczu.
Rzęs nie malowałam. Wydawały się grube i ciemne. Włosy uczesałam w luźnego kłosa. Spojrzałam znowu na zegar- 7:00. Otworzyłam drzwi, po czym wyszłam z sypialni zamykając drzwi. Szłam długim kortarzem i podziwiałam rzeźby stojące pod ścianami. Gdzieniegdzie były namalowane te same wzory co na mojej sukience.
Było cicho i pusto. Wszyscy chyba jeszcze spali. Nie wiem jak wyszłam z ..zamku? Co ja robiłam w zamku?
Skręciłam w prawo i po krótkiej wędrówce natrafiłam jakąś srebną bramę. Szłam dalej. Otaczały mnie przepiękne kwiaty, które kolorami tworzyły różne wzory. Dalej były drzewa, ale nie takie zwykłe. Miały w sobie coś nadzwyczajnego. Spostrzegłam także kilka stawików udekorowanych przepięknymi perłami. To miejsce było przepiękne.
W dali spostrzegłam... huśtawkę. Trochę zajęło mi dotarcie do niej. Gdy już widziałam ją z bliska przyjrzałam się jej. Była z ciemnego drewna, a trzymała się na kolorowych sznurkach.
Przysiadłam. Podziwiałam piękną naturę wokół mnie. Zostałabym na dłużej, ale zaczęło mi cicho burczeć w brzuchu. Ruszyłam, więc w stronę powrotną. Gdy przekroczyłam mury zamku wpadła na mnie Anna.
-Elsa, gdzie ty się podziewałaś?!- krzyczała trochę zdenerwowana, ale w jej oczach było widać zmartwienie i troskę.
-J-ja wyszłam na zewnątrz było jeszcze wcześnie, więc pozwiedzałam-
-A gdzie byłaś?- zapytała już opanowana z zaciekawieniem.
-Nie wiem, ale było tam przepięknie! Pięknie pachnące kwiaty, urodzajne drzewa i te perły w wodzie.. Jednak najbardziej moją uwagę przykuła huśtawka. Niby zwykła, ale czułam do niej jakieś przywiązanie..- opowiadałam z radością.
-To dlatego, że to ty ją zbudowałaś- niebieskooka zachichotała.
-Ja? Kiedy? Jak?- tylko te pytania mi się nasuwały.
-Będąc jeszcze dzieckiem. Często się bawiłaś w tamtym ogrodzie, to było twoje ulubione miejsce-
-Było?- zapytałam. Nie miałam pewności czy ona mówi, ale po co miała by kłamać? No i niczego nie pamiętam z mojej przeszłości, a ona stara się mi pomóc. Postanowiłam jej zaufać. Z zamyślenia wyrwał mnie głos rudowłosej.
-No, bo pewnego razu zamknęłaś się w swoim pokoju i..- słowa nie mogły jej przejść przez gardło.-..i przestałaś się do mnie odzywać, bawić się ze mną, ale ja nie wiem czemu..- w jej oczach dostrzegłam łzę. Czy ja naprawdę zrobiłam to co ona mówi? Czy ja aż tak ją skrzywdziłam? Zaniepokoiłam się, ale czym? Byłam zła. Na siebie?
Nagle zobaczyłam, że kąty ścian zaczyna ją pokrywać się szronem. Czy to naprawdę ja? Momentalnie się zatrzymałam. Anna popatrzyła się na mnie.
-Wszystko dobrze?- zapytała, a w jej oczach już nie było łez tylko troska.
-N-nie, nie d-dobrze-  wydukałam.- popatrz co ja narobiłam. Ja jestem potworem!- teraz w moich oczach były łzy. W kątach oprócz szronu zaczęły wystawać ostre lodowe kolce. Ja naprawdę jestem potworem! Byłam przerażona.
Anna zniknęła, a ja dostałam sama.. . Gdzie ona jest?
Postanowiłam jednak nigdzie nie iść. Znałam tylko drogę na zewnątrz, a zamek był ogromny. Na pewno bym się zgubiła. Usłyszałam z tyłu jakieś kroki. Odwruciłam się i odetchnęłam . To była Anna.
-Gdzie ty byłaś?-
-Masz, włóż je. To ci pomoże- do ręki dała mi fioletowe zawiniątko. Spojrzałam pytająco na towarzyszkę. Odwinęłam je, a moim oczom ukazała się para jedwabnych rękawiczek. Założyłam je. Nie czułam zbytnio różnicy, ale może one pomogą mi z tą mocą..
   *                 *                 *
Doszłyśmy do jadalni. Tam już siedzieli Jack i North.
-Dzień dobry- przywitał się białobrody.
-Dzień dobry- odpowiedziałyśmy równocześnie.
Zasiadłyśmy do stołu. Na śniadanie podano nam brązowe naleśniki z leśnymi owocami. Były pyszne.
Po śniadaniu razem( z tego co wiem )z moją siostrą poszłam tam gdzie przypadkiem trafiłam rano. Przysiadłyśmy na tej huśtawce. Nadal nie wierzyłam, że zrobiłam ją sama. Anna miała ze sobą jakieś lekko żótawe karty. Moja ciekawość nie wytrzymała.
-Co to za kartki?-
-To papirus, a to- pokazała na rysunki na nim.-Twoje dzieła-
-Co? Ja to narysowałam?- byłam zaskoczona. Te rysunki naprawdę były ładne.
-Tak, masz wielki talent malarski. Gdy byłaś młodsza często rysowałaś- wyjaśniła.
-Łał..- tylko tyle udało mi się powiedzieć,kiedy trzymałam moje "dzieła" w dłoniach. Wszystkie były rysowane tylko czarnym kolorem, ale i tak były cudowne. Na jednym była Anna, tylko młodsza. Na drugim ta blądynka z dużego obrazu tylko też młodsza. Na trzecim było chyba małżeństwo, bardzo dostojnie ubrane.
-A to kto?-
-Nasi rodzice- odpowiedziała spokojnie.
Chwilę jeszcze podziwiałam moje szkice. Ciężko mi było uwierzyć, że tyle umiem.
-A coś jeszcze potrafię niezwykłego?- zapytałam dla żartów. Nie spodziewałam się odpowiedzi.
-Tak-tym  mnie zaskoczyła.
-Co? No.. to co jeszcze "stwarzałam"?-
-Uwielbiałaś pisać piosenki. Szło ci to naprawdę dobrze-
-A pamiętasz jakąś?-
-Tak. Gdy byłam mała często mi ją śpiewałaś,kiedy się bałam-zaczęła cicho i melodyjnie śpiewać :
-
Cii, spokojnie już,
ciemność już zniknęła.
I zaśnij już,
bo ciemności nie ma.
Wszystko będzie dobrze,
ja jestem przy tobie.
Nie bój się niczego,
nam razem
nie przydarzy się nic złego.
Ciemność jest wytworem
twojej wyobraźni.
Porusz nią,
a na pewno będzie raźniej.
I przestań myśleć już
o potwornym Mroku.
To tylko sny.. złe sny....  - gdy skończyła aż łza mi stanęła w oku.
-Ja to napisałam?-
-To tylko kołysanka. Piosenek napisałaś dużo więcej- uśmiechnęła się.
Posiedziałyśmy chwilę w ciszy,obserwując naturę wokół nas.
-Elso..?-
-Tak?- zachęciłam ją.
-Czy przypomniałaś sobie coś z przeszłości?- zapytała niepewnie, jakby bała się odpowiedzi.
-..Nie..- wiedziałam, że tym ją zasmucę.
-Co? Chodź do Northa- złapała mnie za rękę i pociągnęła.
-Co? Poczekaj- nie mogłam za nią zadążyć. -AŁ!- nsgle ta rana na karku znowu zaczęła mnie boleć. Musiałam stanąć. Anna, która mnie ciągnęła za rękę, szybko się odwróciła. Zobaczyła, że klęczę na ziemi.
-O matko! Elsa! Co ci jest?!- próbowała mnie wołać, ale ja tylko słyszałam moje jęki. - Elsa!! Elsa, słyszysz mnie?!-
Ja w odpowiedzi tylko syknęłam z rozrywającego moje plecy bólu. -Poczekaj tu idę po chłopaków- starała się mnie uspokoić, ale moje jak i jej łzy to utrudnisły. Anna pobiegła, a ja coraz bardziej płakałam ze strasznego bólu.
JACK
Siedziałem sobie spokojnie w pokoju i myślałem, jak się stąd wyrwać, bo oczywiście North mnie pilnuje, gdy coś podejrzewa.
Nagle do pokoju wpadła yy..., a Anka. Była wystraszona, a oczy miała szklane.
-Może by tak pukać?- zapytałem trochę zdenerwowany.
-Widziałeś gdzieś Northa?- zaputała błagając, wiedziałem, że coś musiało się stać.
-North jest miasteczku. Coś się stało?-
-E-el-elsa, ona.. ja nie wiem..nie wiem co się dzieje!- mówiła przez łzy. Wiedziałem, że ona płacze, bo coś naprawdę poważnego dzieje się jej sostrze. Najpierw ucieczka, potem..yy.. Elsa wyglądała jak by umierała, amnezja i teraz znowu coś. Ruda ma naprawdę mocne nerwy. Odłożyłem złość na bok. Wypadało pomóc.
-Gdzie ona jest?- prubowałem się dowiedzieć czegokolwiek.
-W ogr-rodach-ch k-królewskich- mówienie przez łzy nie jest łatwe.
-Podejdź do mnie-
-C-co?-
-Ja umiem latać. Napewno będziemy tam szybciej- wyjaśniłem.
Podeszła do mnie. Złapałem jej ręce i wyleciałem przez okno. Szybko byliśmy już na miejscu. Zrozumiałem dlaczego Anka płakała. Elsa z trudem trzymała się by nie upaść. Cała się trzęsła. Oczy jej łzawiły, ale nie zwykłymi łzami. To były czarne i czerwone jak krew łzy. Trzymała się kurczowo karku, a nad nim unosił się czarny pył. Mrok musiał coś jej zrobić pewnie dlatego, że ją zabraliśmy.
Anka szybko podbiegła do siostry zapłakana.
-E-elsa! E-elsa! Proszę.. Elsa..- jąkała.
-Jack,chodź tu proszę- musiałem jej pomóc. Cała złość na Elsę prysła, jak jakiś czar. Zrozumiałem wszystko.
Mrok, ten idiota musi jakoś nią manipulować.
Podbiegłem szybko. Zdjąłem jej rękę z karku i już wiedziałem o co chodzi...
-Trzeba ją stąd zabrać-powiedziałem widząc jej stan.
-Ja idę po Northa, a ty ją zanieś do jej pokoju, ok?- zapytała rudowłosa.
-Ok- odpowiedziałem.-Ej Anka czekaj!-
-Co się stało?-
-Znajdziesz go przy pierniczkach-
-A gdzie indziej można znaleźć świętego mikołaja- powiedziała ironicznie odchodząc.
Podszedłem do Elsy i unisłem ją na ramiona. Ona otworzyła od chwili przymknięte oczy i powiedziała przez czarno-czerwone krople bólu spadające po jej policzkach "przepraszam", po czym opadła bez jakiego kolwiek ruchu na moje ramiona.
Znowu to "przepraszam"! O co jej chodzi. Może znowu będzie chciała nas zabić.. .
Chej sory za błędy ale piszę z komórki.
                                                                                                 

                                                                                                      ~ Passon forever~

piątek, 17 lipca 2015

JELSA W FROZEN 2 !!

                    HEJKA 
Mam baaaaardzo ważną wiadomość. A konkretnie jelsa może wystąpić w frozen 2 !

Trzeba złożyć petycje. Im ich więcej tym większe prawdopodobieństwo na sukces ! :)
Oto link

Oby się udało o.O
                                                                                                          ~ Passion forever ~

środa, 15 lipca 2015

Kolejna nominacja do LA

Nominowała mnie Amerca z bloga //jelsa-wszystko-jest-mozliwe.blogspot.com
To moje odpowiedzi na jej pytania :
1. Co byś zrobił/a gdyby właśnie powiedziano ci, że za trzy dni wychodzisz za Justina Biebera?
Co ja bym zrobiła?
Odwołałabym zaręczyny.Dlaczego? Bo nie mam nic do niego, ale życie nie koniecznie chciałabym spędzić z nim. xd
2. Jack Frost właśnie poprosił cię o radę, co zrobić, by zadowolić dziewczynę. Co robisz?
Mówię mu:
"Zależy jaką. Każda dziewczyna jest inna i na każdą działa coś innego. No, ale jest jedna ważna zasada: ~ Bądź sobą~!
Możesz do niej zagadać nie wywyższając się,pamiętaj dziewczyny nie lubią "narcyzów".
*A tak na temat : Zaproś ją gdzieś ;> "
3. Hans całuje na twoich oczach Elsę. Jaka jest twoja reakcja?
Odruchy wymiotne i chętnie bym mu przywaliła albo przyprowadziła Frosta żeby przywalił Hansowi x) .
4. Ktoś w nocy smaruje twoją twarz pastą do butów. Jak najlepiej go ukarać?
Wyparzyć mu twarz ( bo moja jest pokrzywdzona przez paste do butów -,o ) i tą rękę, która dokonała tej zbrodni kwasem,ale baaa..rdzo mocnym. ^^
5. Jakie jest twoje największe marzenie z dzieciństwa?
Hmm.. nie pamiętam, pamietam tylko takie krótkotwałe niezabardzo ważne marzenie z dziecinstwa, czyli żeby słodycze miały oooooogromneee rozmiary cx .
Teraz już mam inne marzenia.
6. Gdybyś mogła dostać magicznego zwierzaka, co by to było i jakie miało umiejętności?
Hmm.. dobra włanczamy wyobraźnię -_-
Było by to sweetaśne(chyba tak się pisze) stworzenie konturem podobne do małej pandy . Było by koloru śnieżnobiałego z piękną sierścią z perłowymi kryształkami na brzegach. Oczy duże koloru perłowego, nosek koloru perłowego, pyszczek też. To byłaby ona i miałaby piękne długie rzęsy,a na prawym policzku miała by piękny kwiatowy wzór w kolorze foletu. Nazywała by się yy..nie wiem. Jej moc to pozytywna energia i strzelanie,ale też np. tworzenie czegoś z perłowych kryształków.
7. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
"Let Her Go" Passenger
8. W jakich warunkach chciałabyś żyć?
No oczywiście, że jak księżniczka :) .
9. Masz najlepszego przyjaciela? Kto to?
Tak, mam przyjaciółkę z klasy.
10. Prowadzisz życie towarzyskie, czy wolisz posiedzieć w domu i pograć na komputerze?
Nie lubie być sama, ale nieraz wolę pobyć w samotności, dla ciszy, a na komputerze no też ale nie jestem od niego uzależniona.
11. Jakie jest twoje ulubione miejsce, do którego zawsze możesz wracać?
Nie mam takiego, chociaż nieraz chciałabym takie mieć
:(  
Dobra to na tyle..
BARDZO PRZEPRASZAM Z CAŁEGO SERDUSZKA I WIEM, ŻE TAK SIĘ NIE ROBI, ALE PISZĘ Z KOMÓRKI I NIE MOGĘ KOMENTOWAĆ INNYCH BLOGÓW, CO MNIE BARDZO WKURZA. ALE DO RZECZY, NIE MOGĘ WIĘC ZNOMINOWAĆ BLOGÓW, ALE PRZY NASTĘPNYM LA ZNOMINUJĘ.
JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM :(
A MAM JESZCZE SPRAWĘ. CZY CHCECIE BY STWORZENIE Z PYTANIA 6. WYSTĄPIŁO NA BLOGU? ( ja tak to wymyślcie dla niego imię ) I CZY TAK TO CHCECIE JEGO PORTRET, ŻEBY WIEDZIEĆ JAK WYGLĄDA?
I CZY MAM DODAWAĆ DO NOWYCH POSTACI ICH PORTRETY (MOJEJ ROBOTY) ?
  
Odpowiedzi piszcie w komentarzach pod tym postem!
             
                                                                                             ~Passion forever~