VANESSA
-Nie będziesz przyjaźnić się z aniołem jasności. To upokorzenie naszej rasy, ble ble ble..- zaczęłam przezywać mojego ojca. Nie rozumiem o co mu chodzi! Przecież każdy ma prawo do przyjaźni. Nasza była prawdziwa! Luna może i jest aniołem jasności, ale jest inna niż reszta jej rasy. Dobrze się dogadywałyśmy i co?! W końcu mój ojciec zakazał naszej przyjaźni. Nie usłuchałam go. Spotykałam się z Luną, w taki sposób by się nie dowiedział. Aż pewnego dnia co? Mój "wymuszony" chłopak Anhorn o wszystkim mu powiedział! Jak on mógł mi to zrobić?! Wiem, że nasi ojcowie zmusili nas do tworzenia pary, jednak przeczuwałam iż mogę mu zaufać. Myliłam się....
Ma w sobie bardzo dużo z typowego anioła ciemności.. Przez niego zostałam ukarana . Tkwiłam w zamknięciu trzy lata. Na szczęście tylko tyle. Dzięki Mrokowi mogłam znów zobaczyć świat. Gdyby nie on i te jego zadanie, pewnie dalej tkwiłabym w moich granatowych czterech ścianach! Już się nie dam zamknąć! Ucieknę jeżeli tylko to będzie jedynym wyjściem.. Mam te skrzydła. Dam radę. Właśnie, czy nie jest dziwne, że bez żadnych ćwiczeń kontroluję ich ciężar? Łapię równowagę tak z nikąd? Przecież nikt za pierwszym razem nie potrafi latać na skrzydłach! O co chodzi..?
Zniżyłam trochę lot, widząc zarysowywujące się kontury norweskiej wysepki. Ona jest ogromna! Co raz bardziej zgadzałam się z moim oznajmieniem, gdy wylądowałam na podłożu. Łąka. Uwielbiam zbierać kwiaty. Przykucnęłam i zerwałam kilka krokusów i niezapominajek. Czyć było piękny, słodkawy zapach, ale też nutkę lasu, świeżości.
Uplotłam z nich wianek. Przyozdabiając nim moją głowę, zapewne wyglądałam jak radosna, ciesząca się życiem nastolatka, chociaż prawda była tak daleka.
Uszczęśliwiał mnie fakt, że na kilkanaście minut zapomniałam o problemach towarzyszących mi przez cały czas. Kocham naturę, a będąc wśród niej posiadam wrażenie, iż należę do niej, jestem częścią niej.
-Cześć!- usłyszałam nagle. Zostawiając myśli, spojrzałam na właściciela głosu. Sprawdziłam też czy widać moje ogromne skrzydła. Odetchnęłam z ulgą. Na plecach ni śladu po czymś podobnym. Teraz skierowałam już wzrok na dół.
-Bałwan. Gadający bałwan..- czułam skołowanie. Takie coś wogóle istnieje?!
-No, a co?- zapytał zdziwiony.
-Jak ty żyjesz?- osłupienie, które mi towarzyszyło, nie zamierzało szybko zaniknąć.
-Stworzyła mnie Elsa i no jestem- wyjaśnienie zakończył szerokim uśmiechem.
-Elsa?-
-A no tak. Elsa to królowa Arendelle- to jej szukałam. Tylko teraz muszę wiedziedzieć jak ją znaleźć..
-A jak cię ożywiła?- zapytałam zaciekawiona. To nie możliwe. Tak mi się wydaje.
-Nie wiem. Ona ma taką piękną moc. Umie tworzyć lód i śnieg. Ale ty nie jesteś stąd? No, nie?- ma nadprzyrodzone moce? Umie panować nad żywiołami zimy? Tego się nie spodziewałam..
-No, nie. Nie jestem. A czemu pytasz?-
-Bo nie znasz królowej i nie wierzyłaś, że tu stoję- pokazał na siebie, a potem zatupał białymi stópkami o zieloną trawę. Zachichotałam.
-Zabawny jesteś. Jak masz na imię?- naprawdę miło mi się z nim rozmawia. Ten bałwanek jest tak pozytywnie nastawiony do życia, że smutek znika od razu.
-A, jestem Olaf! A ty?-
-Ja mam na imię Vanessa- zauważyłam jak jego czarne źrenice błyszczą.
-Vanessa.. jakie piękne imię- wyglądał jakby się rozmarzył.
-Dziękuję. Słuchaj, mógłbyś mnie zaprowadzić do Elsy?-
-Tak, ale jak mi też zrobisz taki wianuszek. Ale on słodki!- krzyknął radośnie.
-Dobrze, chodź nazbieramy kwiaty. Jakie najbardziej lubisz?- zapytałam kucając obok niego.
-Te fioletowe. Chcę z nich caaały wianek- zaczął zrywać swoje ulubione rośliny. Mając już odpowiednią ilość zapletłam z nich mały okrąg.
-Przymierz- podałam mu skończone dzieło.
-Jest cudowny! Dziękuję!- prawda była taka, że wianek był trochę zaduży i spadał Olafowi na jego duże oczy. Bałwanek w podskokach pognał przed siebie.
-Gdzie tak pędzisz?- zapytałam dorównując mu kroku.
-No do Elsy- powiedział po czym przyśpieszył.
Minęliśmy mnóstwo straganów oraz sklepów. Nie obeszło się bez zagapiania Olafa, który wbiegał na przechodzących ludzi.
W końcu dotarliśmy pod ogromny zamek. Szerokie i wysokie niby to szare, niby brudno białe mury zasłaniały całkowicie obiekty za budynkiem. Ruszyliśmy dalej. Straż prawie nas zatrzymała, ale widząc Olafa przepuściła dalej. Pewnie go tu znają..
Stanęłam na ciemnoczerwonym dywanie rozchodzącym się i znikającym w różnych korytarzach. Mój nowo poznany kolega złapał mnie zarękę i pobiegliśmy w mu znaną stronę. Dotarliśmy pod ciemnobrązowe drzwi z filetowym krokusem. Dużo tu wizerunków tego kwiatu. Ciekawe czemu..
Olaf zapukał swą cieniutką patykową dłonią w górną część drzwi. By tam dosięgnąć musiał podskoczyć. Nikt nie otworzył.
-Jesteś pewny, że tam jest?- zapytałam po chwili.
-Nie mam pewności- usiadł pod drzwiami.-To sobie poczekamy..- zaczął nucić jakąś wesołą melodię. Uśmiechnęłam się. Lubię patrzeć na szczęśliwych ludzi i... bałwanki?
Spotkaliśmy jakąś kobietę w białym fartuszku i beżowej sukience za kolana na krótki rękaw.
-Przepraszam- skierowałam się do chyba służącej.-Czy możemy wiedzieć, gdzie podziewa się.. królowa Elsa?- kobieta zdziwiła się.
-Jej wysokość przyjmuje poddanych tylko na audiencjach- oznajmiła unosząc głowę.
-Ale my musimy z nią pogadać teraz!- podszedł do nas Olaf. Jej źrenice skierowały się na niego.
-Mogę ją najwyżej poprosić, poczekajcie tu- odeszła.
Staliśmy tak z piętnaście minut, po czym zauważyłam zbliżającą się ku nam jasnowłosą kobietę. Zdecydowanie młodszą od trj w fartuchu. Była ubrana elegancko. Włosy bardzo jasne blond związane w niskiego, eleganckiego koka z warkoczem. Ubrana w szafirową suknie do kostek na grube ramiączka. Przy prawym boku było małe wycięcie. Do tego obcasy i podkład do oczu tego samego koloru.
-Witam, co panią tu sprowadza?- podeszła do mnie.
-Elsa!-mój biały kolega podbiegł i przytulił się do nóg królowej.
-Olaf?- chyba była zdziwiona, ale czym?
-No tak. Nie cieszysz się?- zapytał spuszczając głowę.
-Cieszę. Po prostu nie spodziewałam się twojej wizyty tu teraz. Ale cieszę się- Olaf podskoczył z radości.
-Więc powtórzę pytanie. Co panią tu sprowadza?- skierowała się do mnie.
-Ja..- no i co mam jej powiedzieć? Muszę się z nią zaprzyjaźnić by ją zabić?! Wtedy napewno nie zdobędę jej zaufania.-.... Ja uciekłam od Mroka!- to wydawał się chyba najlepszy pomysł. Uwierzy mi. Czemu miało by być inaczej?
-Co?!- miałam rację. Ja zawsze wymyślam świetne plany!-Mówisz prawdę? Jeżeli kłamiesz to lepiej odejdź- jej sroga mina najchętniej sama by mnie stąd wyrzuciła.
-Tak. Nie oszukuję. Przysięgam!- brnęłam w kłamstwie.
-Musimy do kogoś pójść. Chodź- poszłam za nią.
Weszliśmy(Olaf też z nami był) do pokoju jakiegoś chłopaka.
-Jack, możemy porozmawiać?- ten spojrzał na nią.
-A o czym?-
Elsa miała już powiedzieć moje kłamstwo, kiedy...
CZEŚĆ!
I OTO KOLEJNY ROZDZIALIK!
NOMINACJA, KTÓRĄ DOSTAŁAM POJAWI SIĘ W NASTĘPNYM POŚCIE.
JA TYLKO POWIEM, ŻE NA MOIM DRUGIM BLOGU JEST JUŻ ROZDZIAŁ.
KTO NIE CZYTAŁ, ZAPRASZAM!!
Pierwsza? Chyba tak :3 No to nieźle się Vanessa wymigała. Ale co wtedy? Muszę cierpliwie czekać XD Rozdział jak zawsze świetny. Pozdrawiam i Weny!!!
OdpowiedzUsuńDuszuczko moja kochana, Van mi się podoba xD (ale nie tak że... no.)
OdpowiedzUsuńRozdział Z A J E B I S T Y <3
Nie wiem co powiedzieć
OdpowiedzUsuńPowiedxialabym coś zlego co podejrzewam, ale się boję ze to wykorzystasz ;-;
I mam dylemat..
Zaryzykuje
Boję sie że Van będzie z Jackiem
Ale tak nie będzie
Nie??
Hihi nie powiem.. czekaj cierpliwie to zobaczysz
UsuńTo hihi mi się nie podoba
UsuńHihi używam gdy wkurzam Marcina..
lub mi smieszno (for realzies zosia ?! ;___;)
Ale w tym hihi wyczuwam zla magie
Oj zla
Rozdział super, i... w sumie to by było fajnie gdybyś użyła pomysłu Arii XD
OdpowiedzUsuńJa tam lubie sie znęcać nad bohaterami i ranić ich uczucia.... Zresztą sama wiesz.
Pozdrawiam ciepło i życze duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny!!!!! ♥♥♥
NO CHYBA NIE; ____;
Usuń