ELSA
Otworzyłam oczy. Był wczesny poranek. Znowu nie zasłoniłam okien, przez co promienie słoneczne raziły moją twarz. Przewróciłam się na drugi bok i teraz mogłam już spokojnie otworzyć oczy.
Odruchowo spojrzałam na błękitny jak jasne niebo zegar. Było dopiero po piątej. Do śniadania miałam jeszcze trzy godziny. Nigdy nie rozumiałam siebie i tego dlaczego tak wcześnie się budzę..
Zamknęłam oczy z zamiarem krótkiej drzemki. Niestety jak przez pecha nie udało mi się "wyłączyć" jeszcze choćby na dwie minuty. Nie wiem dlaczego, ale akurat teraz przypomniało mi się, jak wczoraj wieczorem North wypalał mi blizny na karku ogniem. To ba(..)ardzo bolało! Przecież ja na ogień reaguję trochę inaczej niż normalny człowiek. Potem dwie godziny kręciło mi się w głowie.. Anka chciała nawet lekarza wzywać.
Nie chcilałam tym sobie dłużej zaprzątać głowy. Mimowolnie wstałam i skierowałam się w stronę białych drzwi mojej łazienki. Po długiej kąpieli ubrałam biały szlafrok i umyłam zęby. Po dojściu do szafy z ubraniami, dłuższy czas zastanawiałam się co założyć. W końcu zdecydowałam się na długą suknie w kolorze turkusu, od pasa zlewającego się z granatem. Do tego granatowe szpilki wykonane jakby ze szkła. Włosy zaczesałam w luźnego kłosa i przyozdobiłam go turkusowymi perełkami. Miakijaż dobrałam do kreacji.
Moje oczy znów powędrowały na przeźroczystą tarczę zegarową. 6:40. Co ja będę robiła przez resztę czasu? Złożyłam już dawniej białą pościel. Z niewiadomym celem wyszłam na pusty korytarz. O tej porze pracuje jedynie kilka służek oraz strażnicy stojący na warcie. Zaczęłam opuszczać czwarte piętro. Na drugim spotkałam osobę, której wogóle się nie spodziewałam o tej godzinie.
-Anna?- rudowłosa odwruciła się w moją stronę.
-O, Elsa! Już wstałaś?-
-Tak, ale ciebie to teraz tu się nie spodziewałam. Czemu wstałaś tak wcześnie?-
-Nie mogłam spać..- spuściła głowę. Podeszłam do niej.
-Coś się stało?-
-Nie nic.. poprostu nie mogę uwierzyć w to, że żyjesz- przytuliła mnie. Odwzajemniłam uścisk.
-Ja też, ale jestem tu i musisz się z tym pogodzić- uśmiechnęłam się.
-Elso, bo mam taki pomysł, żeby.. no.. urządzić bal- na to słowo wzdrygnęłam się. Na nich zawsze mam pecha.
-Nie wiem czy to dobry pomysł- powiedziałam jej to co myślę. Bałam się go.
-No, ale czemu? Bal był by na twoją cześć- oznajmiła entuzjastycznie.
-Na moją cześć? Czemu?-
-Bo królowa wróciła-
-Ja nie wiem czy to dobry pomysł.. Wiesz co się stało ostatnio- spuściłam głowę.
-Elsa, to był tylko jeden poddany. Na pewno nic takiego się nie powtórzy-
-Daj mi się zastanowić-
-Dobrze- niebieskooka podskoczyła z radości po czym mnie opuściła. Często szła po swojego chłopaka, który dużo czasu spędza na zamku. Cieszyłam się z jej szczęścia. Przynajmniej ona je.odnalazła. Mi teraz jednak nie spieszy się do miłości. Chociaż jak byłam mała często wyobrażałam sobie mojego "księcia z bajki", to królowa nie ma czasu na takie rzeczy. Zresztą nikt by nawet nie chciał mieć za drugą połówkę potwora. Łzy wezbrały mi się w oczach. Czemu ja mam tak koszmarne życie? Czemu nie mogę być normalną władczynią królestwa? Stałam tak i dopiero zegar wybijający godzinę ósmą dał mi znać, że powinnam udać się do jadalni.
Gdy weszłam, przy stole już miejsca zajęli Anna z Kristoffem oraz Jack.
Przywitałam się, po czym rozpoczęłam śniadanie.
Mogliśmy odezwać się dopiero po posiłku. Królowa powinna trzymać się zasad.
-Czemu North się nie pojawił?- zapoczątkowałam rozmowę.
-Musiał wracać na biegun, reszta strażników też- odpowiedział białowłosy.
-A ty nie musiałeś?-
-Nie. Ja mam zawsze wolny grafik. No i święty kazał mi zostać tu gdyby Mrok się zawieruszył- pokiwałam głową.
-Przepraszam. Ja już muszę iść- udałam się do ogrodu. To moje "magiczne" miejsce. Będąc już przy stawikach w powietrzu ujrzałam grupkę czarnego pyłu. Cofnęłam się o krok. Ten piach zaczął się powiększać. W końcu moim oczom ukazał się Mrok.
-Więc jednak żyjesz- rzucił z pogardą.
-Na twoje nieszczęście tak i radzę ci się ode mnie odczepić- posłałam mu wściekłe spojrzenie.
-Daj mi się zastanowić.. NIE!-
-Czemu się tak na mnie uwziąłeś?- zapytałam sucho.
-Jeszcze się zobaczymy- zniknął za zasłoną tego samego piachu, który widziałam wcześniej.
Czemu on ciągle rujnuje mi życie? Co ja mu zawiniłam?
Przyklękłam przy jednym ze stawików i obserwowałam perły, które pod wpływem wody zmieniały kolory.
Zaczęłam zastanawiać się czy już do końca mojego życia będę prześlasowana przez księcia koszmarów.. Czy nie zaznam szczęścia nigdy?
Cisza jest jak smutek,
który pogrąża mnie.
Od świtu do wieczora,
odejść nie chce..
Wciąż się zastanawiam,
Czemu akurat ja?
Moc moja to przekleństwo.
Czy okiełznać ją rade dam?
Czarna moc mną kieruje,
napawa złem każdy kąt.
Mrocznymi myślami mi
umysł zatruje,
a ja nie mogę uciec stąd.
Czy radę dam?
Czy los ukarze mnie?
Czy radę dam?
Czy poddam się?
Czy radę dam?
Czy moc okiełznam mą?
Czy poddam się?
Co to, to nie!
Walczyć będę do braku tchu!
Nie pozwole wygrać mu.
Nie będzie straszyć mnie tu!
Królową jestem ja!
I radę dam!
Czarny pan nie wygra,
bo tu rządzę ja..
-Ładny głos ma królowa- obejrzałam się za siebie.
Za mną stał Jack opierając się o swój dziwnie wygięty kij.
-Jak długo tu stoisz?- zapytałam z lekkim przestrachem.
-Mniej więcej od połowy piosenki. Sama je piszesz?-
-Tak, ale one nie są czymś niezwykłym. Dzięki nim mogę zapomnieć o problemach i tyle- zapatrzyłam się znowu na krystaliczną wodę w stawku. Peszyła mnie trochę obecność chłopaka. Ja w tej piosence uwalniałam swoje uczucia i myśli, a on wszystko słyszał.
-Nie musisz obawiać się Mroka, nic ci nie zrobi- przykucnął obok mnie i też wpatrywał się w wodę.
-On tu był-
-Co? Czego chciał?!- odskoczył do tyłu zszokowany.
-Widocznie nie podoba mu się to, że żyję- westchnęłam.
-Nic ci się nie stanie-
-Czemu ty to robisz? Przecież mnie nienawidzisz-
Jack chciał chyba coś jeszcze powiedzieć, ale opuściłam ogród.
W południe Anna przekazała mi jakie dokumenty muszę podpisać lub napisać. Na co muszę odpowiedzieć pisemnie i o co prosili poddani na audiencjach.
Po godzinie miałam już wszystko objaśnione. Siostra radziła mi żebym odpoczęła trochę, ale ja nie widziałam takiej potrzeby. Królestwo nie może być tak długo bez władcy.
O około dwudziestej skończyłam pracę. Szybko zasnęłam wycieńczona. Już zapomniałam jak dużo obowiązków spoczywa na królowej. Jutro ma przybyć król sąsiedniego królestwa w sprawach służbowych..
Hejo!
Rozdział chyba mi nie wyszedł :( , no cóż..
~ Passion forever ~
Oj wyszedł wyszedł.... naprawdę świetny! Jej! Jack został! I o to mi chodziło! Powinni poważnie porozmawiać, sam na sam. Fajnie by było gdybyś opisała z perspektywy Elsy jej zdanie o Jack'u. Jestem ciekawa co myśli nasza królowa. Rozdział super, a ja idę pisać next'a u siebie i będzie jeszcze dzisiaj. Pozdrawiam i weny!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział się podoba. Co do opini Elsy o Jacku to postaram się niedługo dodać.
UsuńPs. Dodawaj rozdział, bo ja tu czekam xp
Ps2. Jelsa ma być pogodzona, bo Jack jest za bardzo zazdrosny. Oj Elsa, Elsa jak ty z nim wytrzymujesz? ;)
Świetny rozdział! Spoko Elsa! Będziesz mieć drugą połówkę!
OdpowiedzUsuńNiech Elsa i Jack zostaną już przyjaciółmi! Pliiiiiissssssssss!
Czekam na next!
Zapraszam do mnie: Jelsa - czyli syrena i strażnik!
Będą przyjaciółmi, ale potem się pokłucą, ale wkońcu będzie jelsa
UsuńPs. Podaj link do twojego bloga to chętnie zajrzę ;)
Masz nową stałą czytelniczkę :p
(Nie komentującą, przez pewne problemy techniczne, alw dającą wenę duchem)