OGÓLNIE
Źrenice ich oczu zlały się w jedno. Jego znacznie się powiększyły i zabłyszczały. Emanowały radością. Troską.. Ona tkwiła w osłupieniu. Nie wiedziała do końca co się właściwie dzieje. Jednak nie zaprzestawała uwagi białowłosego. Nie zamykali oczu. Nawet żadne z nich nie zamrugało. Bali się stracić kontakt wzrokowy. Trwali w tej jednej sekundzie, nie myśląc o mijających minutach. Jakby zatrzymali się w czasie. Znaleźli się w świecie, gdzie nic innego się nie liczy prócz ich spojrzeń. Ich ciała wciąż w tej samej, stałej pozycji jakby zmrożeni swą obecnością, bliskością. Oby dwoje nie dawali oznaki życia. Dusze zamarły w ciałach jak w pustych klatkach, z których nie ma wyjścia.
Jasnowłosa możliwe, że oswoiła się z zaistniałą sytuacją, gdyż w jej oczach zamajaczyły iskierki spokoju, szczęścia..
Nie wiedzieli co się dzieje w otoczeniu do okoła nich. To było nieistotne. Zasięg wzroku dwóch par oczu nie sięgał poza przeciwległe obręcze skierowanych ku sobie tęczówek zastygniętych w jednym obiekcie zandującym się przed każdym z nich. Wyglądało to tak jakby patrzyli na swoją pasję, dzieło ukończone po kilkuletniej pracy lub drogocenny skarb, który gdy tylko pęknie, rozbije się, zabierze esencje życiową właścicielowi bezcennego przedmiotu. [Teraz sory, ale nie stworzę tak szybko jelsy. Co to to nie! Muhahaha!! Ja zła! dop. aut.]
-Co tu..- z transu wydarł ich dopiero głos z poza zasięgu ich wzroku. Oby dwoje zamrugali kilkukrotnie, po czym dopiero jakby zdali sobie sprawę z tego co przed chwilą odstawili. Turkusowooka szybko opuściła objęcia Frosta. Czego nie przemyślała, ponieważ znowu prawie upadła na ciemnokrwisty dywan. Jej bohaterem znów okazał się białowłosy, który ustawił ją w pionie. Ich spojrzenia zetknęły się na sekundę, by na według nich wieki się rozdzielić.
Platynowłosa poprawiła swoją błękitno-turkusową suknie, a kryształki u spodu kreacji zamigotały fioletem w świetle zapalonych pochodni, uczepionych w wyznaczonych miejscach na ogromnych kamiennych ścianach korytarza. Królowa, jak i strażnik zimy spłonęli rumieńcami, co bardzo się uwidoczniało na ich bladych cerach. Odważyli się tylko na utożsamienie głosu, który postawił ich w dość niekomfortowej sytuacji. To była Roszpunka i Anna, które stały jak wryte i spoglądały na nich jak na wariatów.
-Czy my wam przypadkiem w czymś nie przeszko..-
-Nie- przerwała Elsa Annie.-Mogę wiedzieć jak długo tu stoicie?- zapytała spuszczając głowę.
-My?.. Stoimy tu od niedawna. Właśnie szłyśmy na kolację, kiedy.. no.. sami wiecie co- oby dwoje byli zaskoczeni. Ile oni czasu się tak w siebie wpatrywali?- pewnie każdy z obecnych zadawał sobie teraz w myślach takie pytanie.-To my już pójdziemy.. Pa!- teraz "władcy śniegu" zostali sami tkwiąc wzrok w miejsce, gdzie zniknęły dwie kobiece sylwetki. Stali przez dość dłuższy czas we wnerwiającej ich ciszy. W końcu Jack zdobył się pierwszy.
-To.., gdzie tak pędziłaś nie patrząc pod nogi?- zapytał spoglądając na nią z ukosa z lekkim uśmiechem.
-Ja?.. Sama nie wiem- przyznała blondwłosa.-Ale coś mnie trapi od mojego "zmartwychwstania". Czy ty mnie.. nie nawidzisz?- Jack spojrzał się na nią z rozbawieniem, ale, gdy tylko zauważył jej poważną minę, zaczął podziwiać podłogę.-Jack, ja się pytam, bo do pewnego czasu patrzyłeś na mnie wrogo lub ignorowałeś- Niebieskooki skierował na nią swój niewinny wzrok.
-Elsa.., masz rację ze wszystkim co powiedziałaś- to trochę zszokowało turkusowooką.
-Ty.. mnie... nienawidzisz..?- jej kąciki ust zniżyły się smętnie.
-Nie.. znaczy Tak. Yy.. zaczy nie..- nietrudno było zauważyć, że jest zakłopotany. Elsa natomiast próbowała zachować spokój.-Posłuchaj- stanął do niej przodem i popatrzył jej w oczy.-Nienawidziłem cię, bo chciałaś nas zabić, ale zrozumiałem swój błąd. Przepraszam- platynowłosa spuściła głowę.-Zgoda?- zbliżył dłoń do niej.
-Zgoda- odpowiedziała po chwili ściskając ją delikatnie.
-To.. Chodź może na kolację. Pewnie już czekają-
Udali się schodami do jadalni. Na miejscu zajęli swoje krzesła. Elsa się trochę zdziwiła, gdyż nie był obecny Kristoff.
Po kolacji królowa, jak w zwyczaju zabrała głos.
-Anno, dlaczego nie ma Kristoffa?- zapytała spoglądając na siostrę.
-Nie mógł zostać- platynowłosa kiwnęła głową na zrozumienie.
(W ZAMKU MROKA)
OGÓLNIE
-Nie jęcz. Twój ojciec i tak przybędzie- rzekł po raz dziesiąty książe koszmarów.Nagle w pomieszczeniu spojonym mrokiem rozbłysło rażące czerwone światło.Obecni musięli zakryć oczy by jasność, której tu dotychczas nie było, nie uszkodziła im wzroku. Po kilku minutach wszystko ustało, a ukazał im się dość postawny mężczyzna o lekko opalonej karnacji. Czarne proste włosy przypasowane do smolistego, lekkiego zarostu na podbrudku. Czerwono-szare oczy złowieszczo się uśmiechały. Sam strój wywoływał gęsią skórkę. Szary płaszcz dosięgający do kostek, przy dole lekko spopielony i podziurawiony. Z tego widać było tylko koniuszek czarnego krawatu i spodnie tego samego koloru. Buty zapewne mocno szare, słabo jednak widoczne.
-Vanessa! Stęskniłaś się za ojcem?- uściskał mocno wyraźnie zniechęconą czarnowłosą.
-Tak szczerze, to nie bardzo- wysyczała przez zęby uwolniona, poprawiając swoją intensywnie fioletową sukienkę za kolana z czarną koronką przy dekoldzie.
-Ciągle się złościsz za tą yy..-
-Lunę. Tak i nigdy ci tego nie wybaczę! To była moja przyjaciółka! BYŁA!- krzyknęła mu prosto w twarz.
-Moja córka nie będzie przyjaźnić się z aniołami jasności! To upokorzenie naszej rasy!- czerwień w jego oczach rozpaliła się groźniej.
-Nie interesują mnie twoje zasady! Nie lubisz ich to trudno, ale mnie w to nie mieszaj!- jej fioletowo-morskie tęczówki przysłoniły czarne jak mroczna nicość źrenice.
-Przepraszam, że przerywam rodzinne sprzeczki, ale nie po to tu przybyłeś, drogi Orfonie- Czarny pan był wyraźnie znudzony zaistniałą sytuacją.
-Oh witaj, Pitch. W takim razie po cóż poleciłeś mi tu bezwłocznie się zławić?- Czerwono-szarooki skrzyżował ręce.-Jest pewien problem z Vanessą. Śmiertelnicy jej nie widzą. Możesz coś zaradzić, drogi Orfonie?- zapytał wprost Czarny pan.
-Hm.. Tak, tak.. Oczywiście, że mogę zaradzić. Vanessa nie ma jeszcze 200 lat. Jednakże jako pierworodna najwyższego i najpotężniejszego mrocznego anioła, może być potraktowana raz wyjątkowo. Podaruję ci twoje własne skrzydła. To powinno pomóc- spojrzał się na córkę. Wymamrotał szeptem jakieś słowa. W tym też momencie czarnowłosa skuliła lekko się w przodzie. Jej usta niemiernie drgały. Z łopatek wychodziły coraz to większe czarne pióra, które rozrywały tył sukienki młodej anielicy. Ona zaś zaczęła coraz głośniej łkać. Zaciskała mocno pięści by stłumić ból, chociażby w małym stopniu. Po długiej męce, dziewczyna opadła z ulgą. Na jej grzbiecie widniały ogromne, czarne, połyskujące skrzydła. -Mogą być?-spytał córkę.
-Dadzą radę- rzuciła sucho. Starała się ukryć spore oczołomienie nowym nabytkiem. Próbowała też ochłonąć po niedawno przeżytym bólu.
-Świetnie! Jutro z rana lecisz do Arendelle- zakrzyknął Mrok.
* * *
-Pamiętasz co masz zrobić?- zapytał jeszcze raz Vanessę.
-Tak. Nie jestem już małym aniołkiem- spławiła jego kolejną pytającą minę.
-Ja po prostu chcę by plan się powiódł-
-Dam radę. Nara!- czarnowłosa wzbiła się w górę i na swoich nowych ciemnych skrzydłach opóściła zamek przez otwarte na szerz okno.
HEJO!
JEST ROZDZIAŁ. ROZCZAROWAŁAM WAS CIĄGIEM WYDARZEŃ? PISZCIE W KOMENTARZACH, BO NIE WIEM CZY SMUTAĆ :(
A NO I WAŻNE INFO!
NA MOIM DRUGIM BLOGU JEST JUŻ PROLOG! ROZDZIAŁ PIERWSZY JEDNAK NIE DZISIAJ, BO CZASU BRAK, ALE POSTARAM SIĘ SZYBKO NAPISAĆ.
WIĘC KTO JESZCZE NIE PRZECZYTAŁ , A JEST ZAINTERESOWANY TO NIECH CZYTA! I SPRAWDZAJCIE TAM NA BIEŻĄCO, BO NIE BĘDĘ TU CIĄGLE INFA O TYM BAZGRAŁA. PODAM JESZCZE RAZ LINK, JAKBY KTOŚ ZAPOMNIAŁ.
http://opowiadaniapisanemiloscia.blogspot.com/
Zachęcam by go czytać, bo będzie czekawy! Tak myślę..
DOBRA, KOŃCZĘ, PA!
~ Pasion forever ~
Świetny rozdział! Nie.... piszesz lepiej ode mnie! I Ci jeszcze głupia zrobiłam reklamę! Wszyscy mnie niedługo zostawią i pójdą do ciebie......
OdpowiedzUsuńJak Anka się odezwała to zaczęłam się drzeć i przeklinać, ale nie było tak źle, a wręcz słodko *w* W życiu nie potrafiłabym tak dobrze opisać jak dwie osoby stoją w bezruchu i wpatrują się w siebie i to jeszcze w tylu zdaniach! Ja też mam drugiego bloga i pocieszę cię, bo czasem przez tydzień jest zero wyświetleń ;)
Strasznie mi się spodobała piosenka z twojej playlisty "If I Die Young" , słucham jej teraz po raz 10. Naprawdę świetny rozdział, jestem zadowolona.
Weny i czekam na szybkiego next'a!!!
Naprawdę, nie wiesz jak się uśmiechałam czytając twój komentarz! Cieszę się, że podoba wam się to co piszę ,naprawdę dzienkuję!
UsuńA no i nie przesadzaj ja tam czytam twoje blogi i są super. Naprawdę ślicznie piszesz ;)
A no i wiesz jaki tytuł ma ta piosenka po polsku? "Gdybym umarł młodo"- coś takiego, nie pamiętam dokładnie.
Ps. Mi też ta piosenka przypadła do gustu, ale moja ulubiona to "let her go" passenger. Lovam ją
Zanim ściągnę jakąkolwiek piosenkę najpierw sprawdzam tłumaczenie. Pozatym lekcje angielskiego pozwoliły mi na zrozumienie refrenu od razu ;)
Usuń*-* *w* cudo cudo do do downe!!!
OdpowiedzUsuńKochana moja, naprawdę idzie ci coraz lepiej ^^
Historia o Aniołach Ciemności? Czy może źle zrozumiałam? Ale pomysł fajny ;)
Rozdział super <3 i nie. Nie rób zbyt szybko Jelsy... hyhyhy xD
U mnie trza czekać do... albo ne bo SPOILER brzydki będzie xd
Pozdrawiam i
Pa!
~I.Q.~
Dzienki za te pochqały. One naprawde motywują! A no i nie martw się. Jelsy nie będzie tak szybko. Muhahahaha!
UsuńI tak aniołki ciemności
Ale..jak jeszcze nie Jelsy..
OdpowiedzUsuńIdę płakać: c
I teraz te już dobre relacje zepsuje debilny anioł debilnej ciemnosci z debilnymi skrzydlami; __;
Weny (ale na Jelse )
Nominowałam Cie do LA!!! Więcej u mnie http://frost-snow.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń