Translate

niedziela, 22 maja 2016

Rozdział dwudziesty piąty " Czyli pisane mi zginąć tak jak moi rodziciele?..." + informejszyn ✳✴❄

ELSA















Patrzyłam jak książę Patrick znika z moich oczu. Coś zakuło mnie w sercu. Czy jest mi smutno, bo długo już go nie zobaczę..? Nie, nie wierzę w to, to niemożliwe.. Muszę się ogarnąć! Królowa nie ma czasu na historyjki miłosne.. To strata czasu i nerwów. Uporządkowałam myśli i rozejrzałam się. Krajobraz był niesamowity.. Mimo południowych godzin widok z morza w pełni zachwyca.. Patrząc tak, z tyłu w oddali ujrzałam ciemne chmury. Zaczęłam szukać wzrokiem kapitana. Znalazłam go przy dziobie statku. Skierowałam się ku niemu.
-To nam nie zagraża?- nakierowałam go na chmury. Dopiero teraz mu się przyjrzałam. Był dość postawny, włosy i oczy miał w ciemnym kolorze. Mężczyzna wpatrywał się chwilkę w obiekt ze zmartwioną miną, po czym z uśmiechem powiedział.
-Ależ oczywiście droga, dopłyniemy jeszcze zanim  pojawią się kolejne- wyczułam, że mam się nie martwić. Postanowiłam zaufać, jednak bardzo mi się nie podobało jego zmartwienie. Postanowiłam się uspokoić i zająć się czymś. Teraz na pokładzie zauważyłam drzwi wyodrębnione w wyższej części statku. Uchyliłam je i moim oczom ukazały się schodki prowadzące na dół. Podpierając się ścianki zeszłam po stromych stopniach. Jedynym źródłem światła w tej chwili była lampa oliwna wisząca na ścianie. Wzięłam ją i zagłębiłam się dalej. Chodząc po drewnianej podłodze zauważyłam starą sztalugę, kilka płócien, pędzli i farby nałożone na beżowe pudełeczka. Wyniosłam wszystko, a gdy postawiłam to na górze pokładu, oczy mi się zaświeciły. Kocham malować, mimo iż kilka lat już tego nie robiłam, to przecież muszę jeszcze coś pamiętać. Przyklękam i dmuchnięciem odczyściłam przybory malarskie z kurzu.
Zaczęłam malować. Z początku nie szło mi to za dobrze lecz z każdym kolejnym ruchem ręki pędzel tworzył to delikatniejsze, to z kolei wyraźniejsze linie. Właśnie poprawiałam prawe skrzydło lodowego wierchu, gdy na płótno skapnęła kropla deszczu.. Zaraz co? Uniosłam głowę, a nade mną wznosiły się szare chmury burzowe. Zaniepokojona spojrzałam na niebo.. Cała przestrzeń wypełniona ciemnymi chmurami. To straszne, bałam się,że nie dopłyniemy do brzegu przed burzą. Zdenerwowana szybkim tempem wstałam uprzednio przewracając sztalugę na drewniane deski. Ruszyłam do kapitana, gdy już stałam przed nim, zapytałam.
-Nie zdążymy dopłynąć, prawda?- starłam z twarzy krople deszczu, które padały coraz bardziej obficie. Uniosłam ręce, a na wewnętrzne części dłoni spadały teże krople wody. Moment później obydwoje byliśmy przemoczeni.
-Ulewa jest coraz mocniejsza, sztorm nas nie ominie..-stwierdził unikając mojego pytania. Zmarszczyłam brwi z powodu słów, które przed chwilą usłyszałam, jak i przez to, że moje pytanie zostało spławione. Teraz naprawdę dotarły do mnie słowa wypowiedziane przez szatyna. Po moim policzku spłynęła kropla, ale nie ta z chmur, to była moja łza. Sztorm nas nie ominie..
Nagle statkiem zakołysało, a ja upadłam i uderzyłam w kraniec podestu. Siła uderzenia była tak duża, że po moim licu zamiast łez polatywała krew. Ciemnobordowa ciecz zamazywała mi pole widzenia. Przetarłam dłonią oczy i starałam się być silna. Królowa nie powinna być tchórzem. Podniosłam się i obserwowałam niebo. Zjawisku towarzyszyły pioruny i grzmoty, morzu zaś ogromne fale. Było południe, a po słońcu ni śladu. To nie może się tak skończyć.. Muszę wrócić do moich poddanych, do bliskich, do Arendelle.. Pobiegłam do kapitana i spojrzałam na niego.
-Musisz dać radę. Trzeba wypłynąć z tego obszaru- nagle w maszt uderzył piorun. Schyliłam się by nie dostać. Gdy podniosłam głowę zachwiałam się. Nie mamy masztu. To jak wyrok na śmierć. Przeraziłam się, pierwszy raz byłam pewna, że zginę, że nie dożyję jutra. Już nie spojrzę na strażników marzeń, na Annę, moje bałwanki -zaśmiałam się mimowolnie, gorzko się zaśmiałam...- nie pomogę mieszkańcom Arendelle, nie wysłucham ich próśb. Nigdy już nie zobaczę Patricka, to dziwne w jak krótkim czasie go polubiłam..-westchnęłam smętnie...
-Elso, przykro mi, ale ten prym nie dopłynie do brzegu- zauważyłam jak mężczyzna powstrzymuje się by nie uronić łzy. Nie dziwię się, pewnie ma rodzinę, którą kocha, to przykre, że teraz wszystko straci.
















***














Deszcz padał coraz mocniej, a wiatr wiał bardziej wściekle, statkiem coraz bardziej kołysało. Nie chcę się poddawać, to nie może się tak skończyć. Rana głowy tylko mnie osłabiała.. Oboje byliśmy wyczerpani walką o przeżycie, którą teraz przegramy, już za moment...








Kurczowo trzymałam się bariery. Nagle w kapitana uderzył piorun, krzyknęłam cicho. To nie fair, życie jest takie niesprawiedliwe... Statek zaczął w zupełności tracić równowagę. Upadłam. Okręt pod wpływem uderzenia o pobliską skałę  rozpadł się na dwie części. To skały ze wschodniej części, niedalekiej Arendelle. Jednak nikt nie miał cienia szansy nas zobaczyć. Zaczęłam spadać do wody. Zauważyłam sztalugę, którą znalazłam. Złapałam za nią. Obraz płótna był lekko zamazany, ale znaczna jego część przetrwała. Po chwili jego górna część była lekko czerwona. No tak, nie zatamowałam rany. Teraz pozwoliłam łzom spływać po mojej twarzy. Dryfowałam przez chwilę na wodzie, utrzymując się na drewnianej sztaludze wraz z płótnem. Ostatnie moimowolne wspomnienia o lodowym wierchu, o mojej mocy [ wtrącenie od autorki- To, że Elsa posiada moc lodu nie czyni jej niezniszczalną, a teraz jest w dodatku zdenerwowana i przestraszona, więc mechanizm jej daru jest zablokowany ], o Arendelle. Przypomniała mi się śmierć moich rodziców, to zabawne, a raczej smutne. Czyli przyszło mi zginąć tak jak moi rodziciele?.. -westchnęłam ciężko, po czym moja klatka piersiowa opadła, a ciało zimne i blade bezwładnie opadło na dno...





























Hello my dears ❤
Rozdziału nie było chyba miesiąc, wiem, że pewnie jesteście złe, ale naprawdę nie chciałam tego. W szkole mam teraz nawał + poprawianie ocen 😉 . Do tego moja psychika siada 😩☹ 
Trzymajcie za mnie kciuki 👌
Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie w wakacje, ale postaram się dodać już w pierwszy ich dzień, a wtedy już systematycznie :**
Jednak posty myślę, że jako takie będą szybciej. A niedługo pojawi się post dotyczący rysunków i muzyki.
Zasmucił mnie jednak fakt, że nie było tych pięciu komentarzy 😢 ,  nawet z moim były tylko cztery... Aż tak źle piszę?.. Staram się jak tylko mogę.. Uwierzcie... Czy mogę na was liczyć?

Chciałam wam zaproponować reklamę waszych blogów na moim, w zamian za reklamę mojego bloga na waszych... Wtedy rozdziały byłyby na pewno chociaż trochę lepsze.. No trudno 😔 kto chętny niech pisze w komentarzu.!! 🌊🌊🌊





A co do rozdziału to jak myślicie co się stało z Elsą? Dlaczego umarła? Czy aby na pewno umarła? Jak zareagują na to inni? Czy ten kapitan był już kiedyś blisko rodziny królewskiej? Czy ten wypadek aby na pewno nie był zamierzony?? Wysilcie wyobraźnię i zgadujta w komentarzach 😁😁😆






~ do następnego, Cami 💎👑❄

2 komentarze:

  1. Po pierwsze super rozdział. Po drugie Ja nie jestem zła bo było watro zaczekać. Po trzecie to piszesz wspaniale. Po czwarte to masz robić szybko nexta bo akcja się super rozwija i ciekawi mnie co dalej! A po piąte to mam dziwne teorie na temat tego co mogło wydażyć się z Elsą i kim był ten kapitan wcześniej dla rodziny królewskiech. Nie chcę niszczyć twojej psychiki moimi chorymi teoriami XD
    Czekam na szybki next
    Pozdrawiam i weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja chętnie posłucham twoich teorii 😉 , bo uwierz, ja też mam bujną wyobraźnię, więc twoje pomysły mi nie groźne. Pomysły możesz wysłać mi na konto kamila_kamka@onet.pl




    A i dziękuję za te pochwały dotyczące rozdziału, aż miło czytać , tyle, że next pojawi się dopiero w wakacje, miejmy nadzieję, że w pierwszy dzień.ale wpisy jako takie będą częściej ^^

    OdpowiedzUsuń